Właśnie, zostały pytania......dlaczego? , jak dalej żyć? Krótko po śmierci mojego syna też tu weszłam i niech mi Pani wierzy zrozumiałam ,że nie jestem sama ,że są tu mamy , które tak jak ja cierpią , dostałam wiele wsparcia ,pociechy , dobrego słowa.....teraz ja bym chciała dać Pani słowa otuchy , pocieszenia....też chciałam do syna i nadal chcę......ale jedna z mam ( bardzo mądra kobieta ) powiedziała mi ,że muszę być silna właśnie dla mojego syna...staram się jak mogę ale nie jest to łatwe. Gdy minęły 3 miesiące tak jak u Pani jeszcze byłam w szoku ,później się oszukiwałam ,że to nie prawda, że mój syn wróci aż w końcu się rozchorowałam i do dnia dzisiejszego nie mogę dojść do zdrowia , ale wiem ,że muszę żyć i wierzę ,że kiedyś spotkam się ze swoim synem. Proszę sobie przypominać dobre chwile ze swoją córeczką i wierzyć ,że córeczka jest cały czas przy Pani i nie chciałaby aby Pani tak cierpiała. Musimy zdać sobie sprawę ,że życie dalej trwa ale jest już inne i nigdy nie będzie takie samo. Ja wiem jedno..... jestem już inną kobietą bardzo zranioną przez życie i nigdy się z tym nie pogodzę....czy czas coś zmieni? Wiem jak jest Pani teraz ciężko , mówią ,że najgorsze jest to jak człowiek jest sam ....mam nadzieję ,że jest ktoś blisko kto Panią wspiera? Pozdrawiam i życzę wytrwałości.
|