Mój brat cioteczny ma synka. Miałysmy z jego narzeczoną ten sam termin. Gówniarze mieli wtedy bodajże 15 i 17 lat. Też nie lubię być w towarzystwie tamtego chłopca. Jestem wtedy najzwyczajniej w świecie zazdrosna. Małolaci jakoś dają radę, choć łatwo nie mają. ale czuję tu taką szpile niesprawiedliwości, choć to bez sensu. To chyba jedyne dziecko, do którego porównuję Zuzie i które wywołuje we mnie mysli "jaka by była, gdyby była". Nie walczę z tym, widzimy się bardzo rzadko, no i zawszę sobie odchoruję takie spotkanie i wracam do porządku dziennego. "Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."
|