W końcu się odważyłam widziałam moją księżniczkę. Boże jaka śliczna nie mogłam się napatrzeć. Mąż miał zgrane zdjęcia na pendrawie. Myślałm, że na innym i że ma go w pracy, a że w domu jest ten służbowy. Tak to był ten, ale coś mi podpowiadało, żeby sprawdzić czy może przyplątało się tam coś innego. Akurat byłam sama w domu włączyłam i znalazłam. Pierwszy moment ogromny szok rozryczałam sie. Wyłączyłam bo akurat czekałam na gości. Jak już od nas pojechali to powiedziałam mężowi że czuję sie jakoś dziwnie no i powiedziałam mu dlaczego. Zobaczylal je znowu ale tym razem nie sama. Mąż nie bardzo mógł patrzeć rozpłakał. Płakał tak jak kilka tygodni temu na samym początku. Ja razem z nim. Wiecie siedziałam patrzyłam na tego pendrajwa i dosłownie jakby ktoś mi mówił zobacz.To była Amelka wierzę w to, że tak było. Miała mój nosek i usta i okragłą buźkę za tatą. Slicznotka. Miała bardzo sine usteczka to najbardziej mnie zaniepokoiło. Mam nadzieję, że nie cierpiała kiedy odchodziła na tamten świat. Boże jak mi jej brakuje jak bardzo za nią tęsknie. Szkoda, że nie mogłam jej przytulić chociaż na chwilkę.
Kocham Cię córeczko i przepraszam za wszystko jeśli wyrządziłam Ci czymś przykrość.
Mama PRZEŚLICZNEGO Aniołka Amelki 11.01.2010 41tc.
|