Cześć, to dobrze ze zdecydowalaś się napisać. ja dwa lata temu straciłam synka - Nikosia (piękne imię mieli ..maja nasi chłopcy) = żył 28 dni, ja też w zcasie ciąży miałam momenty zwątpienia, szczególnie gdy lekarz mówił, że będzie chory, ze nie wiadomo, że powinno być dobrze, bałam się o siebie i oniego, nie wiedzialam już co myśleć, nie chciałam żeby był chory. Cierpiał 28 dni, podłączony do ryrek, rureczek, zaśpiony morfiną, sam samiuteńki. Odszedł dwa lata temu po świętach Bożego Narodzenia, w sylwestra żegnaliśmy go łzami, a o północy fajerwerki w tysiącach szzcęśliwych rąk ludzkich zabłysły dla niego na niebie i oświetlały mu droge do nowego domu. Mam przy sobie jego bliźniaczego brata - ale ciągle brakuje w domu jeszcze jednego członka rodziny. Pozdrawiam Cię, życzę sił i dla naszych Nikodemków zapalam lampkę \***/
|