Jestem nowa na forum. Mam na imię Agata i jestem mamą Nikodema - Aniołka, który odszedł od nas 26.10.2006r,przeżywszy zaledwie 7tygodni. Przyglądałam się forum od jakiegoś czasu, ale nie miałam odwagi sama napisać... Nigdy nie znałam "ludzi takich jak Wy" - tzn.takich jak MY!! Nie powiem, że cieszę się, wiedząc że przeżyliście to co ja,ale jest mi najzwyczajniej w świecie raźniej,bo potraficie mnie zrozumieć,mająć za sobą podobne straszne doświadczenia. W mojej rodzinie i wśród znajomych zawsze rodziły się zdrowe dzieci i nikt dziecka nie stracił, czułam się i czuję nadal jak "Ufo", przypadek specjalny, trędowata, dziwoląg - ciągle mam poczucie, że to moja wina!Ze robiłam coś nie tak... Wszyscy nam oczywiście współczują,ale ja nie chcę ich współczucia. Kiedy zaszłam w ciążę, byłam najszczęśliwsza na świecie i myślałam, że ze mną też tak będzie...Bo jeśli jest się w ciąży, rodzi się dziecko, a potem wszyscy żyją długo i szczęśliwie... Będąc w 6tym miesiącu, dowiedziałam się, że Nikuś ma wodogłowie - załamałam się kompletnie,bo zawsze myślałam, że moje dziecko będzie zdrowe i idealne...Nie wiedziałam, czy zdołam go pokochać i zaakceptować takim jakim jest.Nie chciało mi się żyć,wychodzić z domu,wstwać rano z łóżka...Na szczęście mój kochany mąż miał w sobie więcej siły i wiary w to, że nie wszystko stracone! Zabierał mnie na kolejne badania, szukał informacji na ten temat. Dowiedzieliśmy się,że wodogłowie to nie wyrok, że dzieci z zastawką mogą się normalnie rozwijać fizycznie i psychicznie. Jednak kolejni lekarze odbierali nam nadzieję i złudzenia, mówili że Niko nie ma żadnych szans na przeżycie i gdyby ta wada została wykryta wcześniej,sugerowaliby usunięcie płodu. Pomijam fakt, że byłam pod stałą opieką lekarza i robiłam regularnie USG... Tak, czy inaczej nie żałuję, że go urodziłam!! Przez te zaledwie 7tygodni, Nikodem dał nam tyle szczęścia i miłości, jakich nigdy wcześniej nie zaznałam! Okupionych wprawdzie łzami, bólem i ciągłym strachem, co będzie dalej? Ciszę się jednak, że dostałam od losu chociaż tyle. Choć serce mi pęka i wiem, że to stanowczo za mało! Jednak gdybym nie miała tego zaznać nigdy więcej... Miałam chociaż te swoje 7 tygodni... Wszyscy mi mówią, że czas leczy rany, że będziemy mieć jeszcze dzieci - ale co oni tam wiedzą! Ja chcę mojego Nikusia - mojego synka! Poza tym mam wrażenie, że z czasem jest coraz gorzej, coraz bardziej mi go brakuje! Jakbym wpadała coraz głębiej w czarną dziurę... Czy będzie kiedyś lepiej?.. (***)
|