Wiecie ja myślę, że niewielu ludzi świadomie i rozmyślnie wypowiada slowa ktoe bola i do glebi dotykają. Moje dziecko żyje. Jest zdrowe. jestem przerazona jak kaszle i gorączkuje. Mam przy sobie dobrego i mądrego mezczyznę, którego kocham. Nie zawsze jest kolorowo. Brakuje od pierwszego, sasiedzi "podkładaja świnie" najblizsza rodzina wbija nóż w plecy, mały wlasnie przechodzil zapalenie płuc w połaczeniu z anginą. To sa moje problemy. Dla mnie duże - bo moje. Ale to nie jest najwazniejsze. Najważniejsze jest to co i kogo mam. Doceniam to i cieszę się bo... bo mogłabym tego nie mieć. I myśle, że "cieszmy się bo inni maja gorzej" to po prostu nieudeolne wyrażenie wdziecznoćsi za to co mają... Mamy Kochane.... Nie doszukujcie sie złych intencji i podłości w głupocie i braku taktu. Pozdrawiam cieplutko.
Dla Waszych Aniołków (*)(*)(*)
|