Dziś zbulwesowałam się do granic wytrzymałości. Ranek w pracy, babskie gadanie....o dzieciach, a jakże by inaczej.....jedna z Pań opowiada o synu który w nocy miał gorączkę i o tym jak się teraz o niego martwi bo przecież został w domu z ojcem......po czym zaczyna z innej beki, że właściwie nie ma się czym martwić bo przecież w obliczu innych chorób i dramatów innych rodziców, których dzieci chorują na raka czy inne choroby, gorączka jej syna jest czymś banalnym. W tym momencie druga Pani mówi "No tak, pocieszmy się tym że INNI MAJĄ GORZEJ od nas". I co wy na to - bo mnie zatrzęsło i zamilkłam, nie byłam w stanie nic powiedzieć........... Mama Aniołka Nikosia Dla was maleństwa (***)
|