Ewko, Mirosławo - poza mną już 37 lat od tego koszmarnego dnia i od 37 lat codziennie umiera mi dziecko. Rodzina, bliscy i znajomi nawet sobie nie wyobrażają, nie pomyślą, że tak jest, że ja wciąż codziennie przeżywam od nowa to, co się stało, jak się stało, dlaczego się stało i jak mogłoby być, gdyby synek żył.Owszem, często zapominam, nie myslę, żyję właściwie normalnie, ale jak sobie przypomnę... Wasze dzieci były starsze, mimo wszystko strata ich to coś innego, niż moja, ale uczucia, przeżycia i zrozumienie siebie nawzajem jest takie samo. Pozdrawiam Was serdecznie. Iza.
|