Witam - jestem aniołkową mamą Janka i ziemskiego trzyletniego Franka. Janek zmarł 15.05.2012 urodził się w 30 tc - po wcześniejszym odejściu wód płodowych = wskutek czego wdało się zakażenie i Janek przegrał walkę z sepsą. Od tej pory panicznie boję się wszelkich bakterii. Mama starszego synka, który od września pójdzie do przedszkola - a mój strach o niego jest tak ogromny, że nie mogę sobie z nim poradzić. Moja wyobraźnia wyolbrzymia wszystko - boję się każdego jego kichnięcia, oglądam go od stóp do głów - ostatnio kiedy nabił sobie gdzieś guza - a ja nie wiedziałam gdzie to o mało nie poleciałam z nim do lekarza bojąc się że to nie wiadomo co. Mąż się denerwuje że ja tak panikuję - ale nic nie mogę na to poradzić, teraz kiedy wiem, że śmierć istnieje naprawdę to cholernie się jej teraz boję. Czy Wy mamy po stracie, które macie żejące dzieci też przechodzicie taki koszmar? Czy można nad tym jakoś zapanować? Najgorzej boję się jak pójdzie do przedszkola - bo podobno na początku - to choroba za chorobą. Boże ja chyba osiwieję. mama Janka
|