Dzięki, Kobietki, za odzew! Co do potrzeby "pożegnania" z osobą zmarłą, to też trochę o tym czytałam i dużo myślałam, dla mnie jednak nie do pomyślenia było zabranie trzylatka do prosektorium na tzw. "ostatnie pożegnanie"(kto zna warszawskie Oczki i klimat "wydawania zwłok" po sekcji, wie, że absolutnie nie jest to miejsce dla dzieci), a w czasie pogrzebu Hani było -20 stopni mrozu, a my nie byliśmy w stanie zająć się właściwie synkiem. Dużo jednak z Jerzykiem rozmawialiśmy i myślę, że z Hanulką ma teraz "właściwą relację" i żadnych zdjęć już palić nie trzeba, co nie zmienia faktu, że może się bać kolejnych strat. Któż z nas się nie boi...
Ja też uważam, ze moim synkom należy się normalne dzieciństwo. Sama nigdy nie zaczynam tematu umierania, ale na wszelkie pytania cierpliwie i w miarę "normalnie" odpowiadam, no i nie unikam mówienia o córeczce. Też zawsze się starałam nie płakać przy nich, ale Jerzyk jest mądrym chłopcem i pół roku po śmierci siostrzyczki nie omieszkał mnie zapytać "Mamusiu, dlaczego nie płaczesz za Hanią?" - nie da się udawać przed dzieckiem, że wszystko jest dobrze.
Tak jak pisze Morena, zastanawiam się, jaka inna może być przyczyna nadmiernego przywiązania do zabawek. Oczywiście, nigdy nie zmuszamy synka do "dzielenia się na siłę". Muszę sobie coś o tym poczytać. Może podrzucicie jakiś tytuł? A psychologa się poradzę i tak.
Pozdrawiam serdecznie!
kasia, mama Hanulki (12.09.2009 - 18.01.2010), a także Jerzyka i Stefka. http://haniamarkiewicz.pamietajmy.com.pl/
|