Przepraszam, jedna mała baba chciała coś dopisać, mam nadzieję, że pozwolicie? Otóż serucho mi się popsuło - częstoskurcz. I to nie przez pracoholizm, brak oddechu, pęd do niewiadomo czego. A wręcz odwrotnie. Od dłuższego czasu tkwię w miejscu, w mojej rozpaczy i pustce. No może do całości dołożył się jeszcze alkohol i papierosy (w rozsądnych ilościach!). I ono zwyczajnie nie wytrzymało... to fizyczne oczywiście, bo to duchowe już dawno się posypało... Dziś kolejne EKG. Zobaczymy. Pozdrawiam wszystkich chorowitków! Monika
|