Mowa jest podstawowa forma komunikacji miedzyludzkiej. Niestety nie wszyscy i nie zawsze o tym pamietaja. Ciezko pokazac gestami na stacji benzynowej ile, jakie i z jakiego dystrybutora paliwo wlasnie zatankowalismy prawda? Nie wyobrazamy sobie milczenia w wielu sytuacjach - dlaczego wiec czesto milczymy patrzac na cierpienie naszych zon i partnerek? Potrafimy "wygadac sie" przyjacielowi, kolezance z pracy, obcej osobie w internecie, ale zapominamy o naszych kobietach. Unikajac konfrontancji z partnerka bardzo czesto problem poglebia sie i rosnie do rozmiarow, z ktorymi czesto sami juz nie potrafimy sobie poradzic. Byc moze tajemnica mojego cudownego malzenstwa jet w duzej mierze umiejetnosc rozmowy z Beatka. Nigdy nie zostawilismy jakiegokolwiek problemu dluzej niz na 10 min. Bez wzgledu na pore dnia czy nocy rozmawialismy tak dlugo az problem ow znikal. Ta umiejetnosc pozwolila przetrwac nam najciezsze chwile zycia, kiedy odeszla nasza corcia Laura... Moze przez Wasze wpisy na tym forum bedziecie potrafili stworzyc "pomost", ktory pozwoli w pozniejszym czasie na szczera i konstruktywna rozmowe z zona? (pewno Panie tez tu beda zagladac wiec... '-) Mam nadzieje, ze trafi sie tez sporo "gadul".
to pisalem ja Sebastian - tata Laury, Zuzi i Antosia
|