Mój mąż, Sławek, zaczął płakać przy mnie dopiero po roku od straty Słodzika, jak zobaczył, ze ja dam radę, że jakoś to wytrzymam. Mógł, w końcu, odpuścić sobie swoją siłę. Dziękuję Mu bardzo bardzo. (****) to światełka dla naszych Aniołków. Tatusiowie, dobrze, że jesteście, chociaż przy niektórych mamach.
|