Dziewczyny z naszymi mężami to jest inaczej niż myślimy. mój mąż zwierzył się mojemu tacie, a ja się dowiedziałam w zaufaniu od mojej mamy. mój mąż też grał twardziela ja płakałam ryczałam rozpaczałam załamywałam się i tak dalej a on opanowany chodził do pracy wrócił do normalnego życia, aż nawet miałam mu to za złe że mnie ciągle poucza i nie rozpacza myślałam że on już zapomniał gdy mówił powinnam się uspokoić, pocieszał przytulał denerwował się gdy siedziałam zapłakana na tym forum. A potem się dowiedziałam, że on się trzyma tak dla mnie bo ktoś musi chodzić do pracy-rachunki trzeba płacić mnie takie rzeczy nie obchodziły, ktoś musi posprzątać ja nie miałam do tego głowy, trzeba zrobić zakupy i trzeba coś jeść - gdyby nie on ja bym o tym zapomniała. A przecież przeżył to samo co ja też stracił dziecko, on zajął się pogrzebem, on spakował i wywiózł z domu rzeczy naszego dzieciątka żebym po wyjściu ze szpitala nie musiała na nie patrzeć płakałam patrząc na miejsce gdzie stało łóżeczko. On się wszystkim zajmował a ja tylko ryczałam. Gdy mi to mama uświadomiła inaczej patrzę na mojego męża i staram się pozbierać dla niego żeby mu nie dorzucać cierpień, choć to nie jest łatwe. To że oni są opanowani to nie znaczy że nie rozpaczają też rozpaczają tylko w inny niezrozumiały dla nas sposób. Pomyślcie jak by to było gdyby oni zachowywali się tak jak my u kogo szukałybyśmy oparcia. Wioleta mama Adrianka(*)
|