Czytajac te posty, pomyslalam, ze ja tez moge sie z Wami zsolidaryzowac. Prawie cztery miesiace temu pozegnalam sie z moim najdrozszym Synkiem, mial 11 lat i zmarl po 30 miesiacach zacietej walki z bialaczka. Tak sie zlozylo, ze poczatek Jego choroby zbiegl sie z moim zajsciem w trzecia ciaze. Nie musze chyba dodawac, ze przeszlam wtedy najtrudniejszy okres swojego zycia, choc tego zapewne nigdy nie mozna byc pewnym. Mimo ogromnej milosci do poczetego we mnie zycia, zawsze na pierwszym miejscu byl Bartus, nie wspominajac juz o mojej mlodszej coreczce, ktora w owym czasie miala 5 lat. Pomimo zagrozonej ciazy i trudnosciami zwiazanymi z opieka nad corka, na palcach jednej reki mozna by policzyc dni kiedy Bartus musial byc sam na oddziale podczas tygodniowych seansow chemioterapii. Raz nawet dzieki przemilemu personelowi AMG nocowalismy w trojke w szpitalnym pokoju (po przyjsciu na swiat drogiej corki). Najmlodsza siostrzyczka szybko skradla serce swojego chorego braciszka a byc moze juz w zyciu plodowych nawiazala sie miedzy nimi szczegolna wiez. Po smierci Synka dodatkowo moje serce lamal widok stesknionej malej Jego siostrzyczki, ktora, jako prawie 1.5 roczne dziecko znalazla ukojenie swojej tesknoty w ogladaniu zdjec Bartusia. Nie musze chyba dodawac, ze kazde bylo tak wycalowane, ze fotografie az sie kleily. Wiele razy pocieszano mnie slowami, ze mam przeciez jeszcze dla kogo zyc... ale ja mysle, ze chociaz kazde dziecko dla Nas rodzicow powinno byc tak samo kochane, to jednak to z ktorym przeszlismy najciezsze chwile, jakos najglebiej "zakorzenia" sie do nich milosc w naszym sercu. Dzis nie jest mi latwo, ale wiem, ze dalej mam wszystkie dzieci blisko siebie. Wystarczy, ze spojrze w oczy mojej starszej coreczki i widze w nich idealne odbicie oczu mojego Synka, natomiast kiedy widze najmlodsza coreczke to slysze glos Bartunia, jak wolal do niej "Kristelcie"... i jest mi znowu lzej na duszy.
Pozdrawiam wszystkich osieroconych rodzicow i chcialabym podzielic sie z Wami moja ogromna wiara w to, ze prawdziwe zycie dopiero czeka na nas, tam tez czekaja na nas Nasze dzieci. Aneta
|