Ja też się doczekałam wspaniałego synusia. I często myślę, że gdyby jego braciszek żył to jego nie byłoby. Króciutko: I-sze in-vitro maj/czerwiec 2011 r - udane, 16 tc. szyjka się rozwiera, szew ratunkowy, 22 tc. wody odchodzą i poronienie. II-ie in-vitro lipiec 2012 r. - też udane. 14 tc. założony szew, 3 pobyty w szpitalu (9, 16 i 16 dni) walka z bakteriami w kanale szyjki. 2 x podane sterydy na rozwój płucek, gdyby miał się urodzić za wcześnie 34 tc. założony pessar. 37 tc + 3 dni CC. Po wyjęciu pessara i zdjęciu szwu było oczekiwanie na poród naturalny (w szpitalu oczywiście - 4 pobyt). 8 dni nic się nie działo, Wielkanoc nadeszła i decyzja o CC w Wielki Czwartek, żeby nie zostawiać mnie na święta w ciąży. A wsparcie oczywiście było. Ale i nakręcanie. Moja dr kazała mi chodzić ze szwem, dziewczyny na forum leżeć. Jedne pisały, że mimo szwu wcześnie urodziły, inne brały sterty leków a moja dr jak ją prosiłam o te leki, to za głowę się łapała, że podaje się je tylko w szpitalu. Tak więc trochę i wsparcia i stresu kosztowało mnie to forum. Nadal wchodzę na nie i nadal płaczę czytając. A mój Skarbek ma 2 ząbki, raczkuje po całym domu, staje jak tylko czegoś się chwyci i jest ponad siatką centylową. Nasz mały gigancik. Spokojnych Świąt, a może i wesołych, w końcu akurat my mamy powody do radości, i wierzę, że wszystkie z tego forum kiedyś będą szczęśliwymi ziemskimi mamusiami. ______________________________________________________________________________________ Mama Jasia (ur. i zm. 14.10.2011 r. w 22 tyg.),adoptowanej Natalki(12 lat)i Maciusia ur.w 37 tc. 28.03.2013 r. (55 cm i 4025 g) prawie 5 lat.
|