I tak bardzo sie boje... Myslałam, ze bedzie latwiej. Lapie sie na tym, ze zamiast myslec o wozkach, zastanawiam sie czy uda nam sie zdobyc pulsoksymetr i ssak...kiedy decydowalismy, ze jeszcze raz sprobujemy nie sadzilam, ze bede miec takie koszmarne wizje. Wydaje mi sie ze urodzenie zdrowego dziecka to zbyt duze szczescie, zeby mi sie moglo przydarzyc. Na dodatek do szalu doprowadza mnie pytanie:" A nie boicie sie po Piotrusiu?" Albo: "jestes taka dzielna, ze sie na to zdecydowalas, po tym co przeszliscie"...kurcze, moze po prostu jestem glupia? Moze sprowadzam na ten swiat kolejne nieszczescie?
|