Tak strasznie mi przykro, placze jak czytam Twój wpis. Ja nie wiem skad biorą się takie anomalie - jeśli mogę to tak nazwać.I dlaczego to trafia na kobiety, które chcą mieć dzieci i dałyby dla nich wszystko????? U mnie mija dopiero 18 dzień po śmierci Kacperka i ból jest nie do wytrzymania. Nie wiem jak dalej zyć. Ja niestety nie mam dzieci, to była moja pierwsza długo wyczekiwana ciąża. Poświęciłam dla niej i pracę i zdrowie. I zostałam teraz bez dziecka tak wyczekiwanego i ukochanego, bez pracy i ze zdrowiem kiepsko. Ja w przeciwienstwie do Ciebie ciaże do 16 tyg znosiłam bardzo dobrze - zadnych niepokojacych objawów. Dopiero z poczatkiem 16 tyg zaczełąm wydzielac brazowy sluz i trafiłam do szpitala w Tarnowie. Tam przez 5 tyg lezałam z rozpoznaniem - łożysko niskoschodzące. Jak zaczełam krwawic na czerwono zażadałam natychmiastowej konsultacji lekarskiej (bo nikt sie mna tak naprawde tam nie interesował), wtedy lekarka z innego odzdziału powiedziała mi ze jest małowodzie i dziecko zle sie rozwija i zebym przygotowała sie na najgorsze. Poszlam z tym do ordynatora odzdziału na którym leżałam, a on wyśmial tą lekarke, zrobil mi USG i stwierdził ze wszystko jest w porzadku. Jednak ja zaczełam czuć ze jednak cos jest nie tak. Pare dni poźniej pooprosiłąm jednego lekarza zeby mi zrobil USG kontrolne i on potwierdził małowodzie i zły rozwój płodu. Jednak jeszcze cały tydzień leżałam na tym powariowanym odzdziale i nikt nic nie robił. Dopiero po tyg udało mi się pojechac na konsultacje do Krakowa, gdzie lekarz robiacy ultrasonografie powiedział mi ze to triploidia i ze ciaza nie ma szans. Zostawili mnie tam na oddziale i sie mna zaopiekowali. Tydzień później urodziłam martwego synka. Tamtem dzień to najwiekszy koszmar jaki mozna sobie w zyciu wyobrazic. Inne kobiety rodziły koło mnie i szły do domów ze swoimi dziecmi. A ja? Dostałam karte zgonu i pouczenie gdzie moge odebrac zwłoki. Nie życze żadnej kobiecie aby przez coś takiego przechodziła - to zostawia ślad na zawsze - trauma, której nie można się pozbyc. Ja też po usłyszeniu, że ciaza nie ma szans, że Kacperek ma wade serduszka i ze nie ma miejsca do rośniecia, podjełam decyzje o przerwaniu ciazy. Tak bardzo sie bałam, że go to strasznie boli! Ale los zdecydowałm inaczej , po amniopunkcji odeszła mi reszta wód i Kacperek umarł. Nie mogę sobie wybaczyć, że podjełam decyzję o usunięciu ciąży, myslę czasami, że gdybym jej nie podjęła on zyłby nadal. A tak to Bóg mi go zabrał! Przy porodzie u mnie nie było zadnego lekarza, choc wczesniej obiecali ze sie mna zajmą. Pogrzeb i cała reszta to dla mnie dalszy ciag koszmaru. NIe wiem jak sie pozbieram. Na dodatek jeden z lekarzy mnie nastraszył, że kolejna ciąża może wyglądać tak samo... W następnym tygodnie jadę do Krakowa po wyniki z badań histopatalogicznych. Mam nadzieję, że nie dowiem się z nich jeszcze gorszych rzeczy. Zazdroszcze Ci, że masz zdrową córeczkę. Masz dla kogo żyć i do kogo się przytulić... Ja tylko marzę o tym, żeby mi się KAcperek przyśnil - chciałabym zobaczyć jak wyglada - choc raz.... Mama Kacperka Ela
|