Ja już mu pozwoliłam odejść przy pierwszej zapaści w październiku, mieliśmy z mężem czas na podziękowanie za to, że był, za te chwile, które dzięki niemu przeżyliśmy. Podobnie i po tej zapaści. Był czas na pożegnania i podziękowania. Ofiarowałam intencję także przed obrazem Matki Bożej, że jeśli jest Wola Boża by odszedł proszę o spokojną śmierć. A moja walka polega nie na tym, że na siłę go zatrzymuję, ale o ulgę w cierpieniu. Bo zostaliśmy sami z cierpieniem. I mam tu na myśli opiekę lekarską. Nie mamy od lekarzy żadnej pomocy, a teraz gdy podpisali dokument o niereanimowaniu go, gdy trafiliśmy do szpitala wg mnie z podejrzeniem wzrostu ciśnienia w główce szkoda im było na badania, no bo nie warto dla dziecka z wadą. A strasznie wymiotował, ja jestem pedagogiem a nie lekarzem. Na razie udaje mi się trafiać z podejrzeniami i w porę sama czasami zaradzę niektórym problemom, ale ta pomoc jest potrzebna po to bym nie panikowała gdy coś się będzie działo. A przecież jest coś takiego jak ulga w cierpieniu- podanie morfiny gdy potrzeba, możliwość zatelefonowania. A nas nawet pod opiekę domową nie przyjęło hospicjum. Mały jest po tracheotomi i pegu, respirator nie będzie mu nigdy przysługiwał , bo podpisany jest właśnie ten dokument. Ręce opadają jakich mamy lekarzy. Nie upieram się by go zatrzymać, ale chcę by do końca swoich dni żył jak KRÓL i miał wszystko, a przede wszystkim by czuł się bezpiecznie i by go nie bolało. Pozdrawiam Beata Mama Marcelka z wadą letalną ur.14.05.2009 - zm 24.03.2011 http://funer.com.pl/epitafium,marcel-wysocki,5849,1.html
|