Witam Bel! Wszystko na samym poczatku wyglada strasznie,to strach czy dacie rade sprostac temu zadaniu i czy bedziecie dobrymi rodzicami.Zobaczysz jak bardzo ja pokochacie ona bedzie dla was wszystkim,ale powolutku,trzeba to malymi kroczkami zaakceptowac.Wasze zycie zmieni sie diametralnie,ale i Twoj maz(walczy jeszcze sam ze soba)musi sam zaakceptowac,bo przeciez tak nie mialo byc.Corka miala "byc zdrowa",teraz walczy sam ze soba.Taka bezwarunkowa milosc nie przychodzi natychmiast,trzeba czasu.Walka o corki zdrowie Was polaczy,tylko nic na sile.Kazdy usmiech coreczki bedzie ta nagroda i tym promyczkiem nadziei,ze jeszcze zaswieci sloneczko dla calej Waszej rodziny!Moj synek cierpial na ciezka postac mpd,epilepsje wieloobiawowa,lekooporna,walczyl o zycie przez ponad 60 dni (respirator 54 i inkubator 60)Po 2.5 miesiacach zostal wypisany z masa ciala 1900g(dla jego dobra) Instykt maciezynski zanikl(tak mi sie wydawalo)musialam nauczyc sie kochac na nowo,wystarczyl 1tydzien,a juz bylam cala oddana synkowi,maz jeszcze troche ze soba powalczyl,klucilismy sie o wszystko.(Jarek plakak cale noce,cale dnie,a ja nie wiedzialam jak mu pomoc)Pozniej spotkania z lekarzami(rokowania bardzo zle),lekarz do spraw rehabilitacji to samo,zalamanie na calej lini.Kazali cwiczyc metoda Vojty,ja nie dawalam rady,plakalam razem ze synkiem.Inicjatywe przyjal maz i nawiazala sie miedzy nimi wiez emocjonalna,jak zaczelo byc widac (odrobine)efektow.Mysle,ze jak Jarek tak bardzo plakal w moim mezu cos peklo i Jarek byl najwazniejszy.Na to wszystko trzeba troche czasu.Jak masz jakies pytania - pisz,chetnie podpowiem. Mama Jarka lat 17
|