dziekuej ci atusia13 ciesze sie ze w koncu jest ktos kto rozumie mnie. widzisz w trakcie ciazy nic nie wskazywalo ze mala bedzie chora maialm ciezki porod i malutyak byak niedlteniona, na ti z mezem sie nie pzrzygotowalismy. ja bsde wlaczyc o corke ale maz oddala sie ode mnie atusia13 napisał(a): > Mój synek ma wadę wrodzoną mózgu + wodogłowie+ wadę serduszka. Choroba dziecka, w ogóle jakiekolwiek problemy to rzeczywiście spory egzamin dla małżeństwa. Czasami trzeba przejąć samemu inicjatywę, by zapobiec rozstaniu. Do tego by zmagać się z chorobą potrzeba Was obydwoje, nawzajem musicie sobie dodawać sił. I choć dzieciątko Wasze także jest bardzo chore to wcale nie musicie być skazani tylko na dni we łzach. Nasze maleństwo ma złe rokowania, a my zapominamy o sobie, działamy wspólnie dla dobra małego. Nie płaczemy, bo mały czuje, a jego bezpieczeństwo dla nas najważniejsze. Życie z chorym dzieckiem jest inne niż dotychczas, całkowicie przewartościowane. To co dla innych jest ważne, dla nas teraz w obliczu choroby nie ma znaczenia.My sobie wyznaczamy inne cele i ich osiągnięcie cieszy. Mój synek z tą wadą przeżył rok i to jest nasz wspólny sukces. Oczywiście bez opatrzności Bożej nic byśmy nie zdziałali :) Powodzenia. Nie poddawajcie się. Na początku tak to wszystko nie do ogarnięcia wygląda, z każdym dniem więcej będziesz wiedziała o chorobie, o możliwościach leczenia, a rokowania? Cóż często lekarze się mylą i nastawiają na najgorsze, a wcale tak źle nie jest.
|