U nas na Litewskiej to Klebsielle mielismy. I tak już co jakiś czas się aktywowała, bo ją ciężko ubic na dobre. Ale tych drobnoustrojów nie brakuje w szpitalach. Brzydko jakś się u Was faktycznie porobiło. trzeba czasu. Tu się nic nie przyspieszy. No i niestety coś za coś. respirator ratuje życie,ale wpływa negatywnie też na inne rzeczy. trzeba sobie zdawać po prostu z tego sprawę. I słuchajmy swoich dzieci. One naprawdę mają swoje pragnienia i czują, czują, jeszcze raz czują. Czują też w sposób, który nam się nie miesci w naszych główkach, na innej płaszczyźnie.
Trzeba walczyć i nie poddawać się. Bo nie ma łatwo,ale teraz wiem,że nie za wszelką cenę...nie kosztem szczęścia dziecka.
Chyba mam doła. Albo raczej znów duuużo myślenia. Mój mały rozumek nie ogarnia tak wielu spraw... "Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."
|