Mój Piotruś żyje ale ma letalną wadę. Nie ma dobrego wyjścia
poza uzdrowieniem. Zobaczyć go żywego to może znaczyć skazać go na ból, urodzić martwego to
tak boli. Decyzja nie należy do mnie. Najbardziej boję się, że mi go zabiorą z ramion, gdy
nie będę jeszcze gotowa, a wiem że nie będę nigdy. Rozmawiałam z pielęgniarką środowiskową
ze szpitala na Karowej. Zapewniła mnie, że mogę zobaczyć i przytulić dziecko. I tyle. Reszta
zależy od dobrej woli personelu. Nie ma nawet pokoju pożegnań. W ogóle mało miała dla mnie
zrozumienia, powiedziała, że będę wszystko negocjować jak już będę na sali porodowej (dobra
pozycja wyjściowa do negocjacji). Potem przewożą ciało do chłodni na Kasprzaka. Czy w innych
warszawskich szpitalach jest lepiej? Będę wdzięczna za Wasze relacje i rady. HANUŚ ['] Zosia 23.06.2002. ['] Paweł 27.12.2002. Hanka ur. 26.09.2004. ['] Piotruś ur. 01.10.2009.
|