Witajcie,
Pierwsza rozprawa się odbyła
27.11 - udało mi się nawiązać kontakt z panią prawnik, która w expresowym tempie zapoznała
się z materiałami,by już na pierwszej rozprawie występować w imieniu siostry. Przyjęła
sprawę i będzie reprezentować poszkodowaną. Moja siostra jest oskarżycielem posiłkowym,
więc może przebywać na każdej sprawie i brać czynny udział... na szczęście w momencie
składania jakichś tam skarg itd. dobrze nam podpowiedziano, by o to poprosić. Nie
wiedzieliśmy natomiast, że do czasu piwerwszej rozprawy można było zgłosić wniosek o
odszkodowanie jednocześnie. Niestety na to było za późno. Nic straconego jeśli wygra
sprawę. Prokurator, w tej chwili już 3-ci, wydaje się być dość porządny... zobaczymy co
będzie dalej.Mamy nadzieję, że obecność prawnika siostry będzie działała
mobilizująco. Wniosek o umorzenie sprawy został przez sędziego odrzucony. Sędzia jest
młodym facetem, dość konkretnym, przystał na wyznaczanie kolejnych rozpraw jak najszybciej,
by zakończyć sprawę jak najwcześniej możliwe - by zaoszczędzić poszkodowanej kolejnych lat
(minęło już 3) oczekiwania i stresu. Lekarka i jej reprezentant/aplikantka - mam nadzieję
na szczęście dla siostry - nie popisały się zachowaniem. Aplikantka doprowadziła sędziego
niemalże do wyrzucenia jej z sali, była arogancka podobnie jak lekarka, co sympatii raczej
nie wzbudziło. Na 26.01 wyznaczono kolejną rozprawę - przesłuchania świadków, min.
lekarza prowadzącego, położnej. Opinia chyba jest dość na korzyść siostry, do tego są
zastrzeżenia, ze lekarka nie przeprowadziła badania ginekologicznego osobiście bazując na
informacji połoznej, nie zrobiła USG by wyeliminować odklejanie łożyska (siostra mówiła o
krwawieniu, miała do tego podwyższone ciśnienie - a wszystko w dniu porodu), podała leki na
ciśnienie... Mam nadzieję, że prawnik przyjmując sprawę też zwraca uwagę na to jakie ma
szanse i wiedzę by pomoć. Pani Kasia jest młodą kobietą po 30tce, z kilkuletnią praktyką
własną (takiej sprawy nie miała), ale wydaje się mieć odpowiednie podejście. Oparciem na
pewno jest, bo siostra stwierdziła, że bez niej czułaby się 'jak cielę prowadzone na
rzeź'. Oczywiście usługa kosztuje - nie mało jak na możliwości finansowe mojej
siostry - nie liczę, że te pieniądze zostaną odzyskane, ale satysfakcja, ze się zrobiło
wszystko co można było będzie nieoceniona. Pani prawnik ustaliła cenę ryczałtową za
sprawę niezależnie od ilości rozpraw - stwierdziła, ze zarabia na rozwodach, w takim
przypadku nie śmiałaby. Czy w ogole ktoś orientuje się w cenach za usługi prawne?
|