W sobote minęło moje ćwierćwiecze...25 lat życia, z czego 23
lata wydaje mi się, że moge zaliczyć do dobrych lat...studia - te co chciałam, praca -
całkiem dobra jak na początek...nawet nieźli mi szło połączenie pracy na pełen etat i
studiowanie... Pozostałe 2 lata już nie były takie szcześliwe. Zmiana pracy - niewypał,
wyjazd za granicę - porażka, wypadek 1, 2...ale potem nadeszła ogromna radość - ciaża!!
Byłam mega szczęśliwa...choć niespodziewana, ale z drugiej strony świadoma. Przeszczęśliwe
18 tygodni...potem ogromny strach, czy dam radę? Czy się uda? Wierzyłam przez cały czas,
codziennie prosiłam żeby sie udało, żeby ten jeden jeden jedyny raz mnie
wysłuchał...22.04.08 świat się zawalił, tak jakby ktoś zdmuchnął domek z kart...wielka
rozpacz, niedowierzanie, ból, przeogromna tęsknota i pustka...długie miesiące codziennej
walki z samą sobą, ze swoim bólem, codzienne pytanie DLACZEGO...?! Świeta...najgorsze jakie
mogły być...pierwszy roczek - owszem ze świeczkami, ale nie tymi co powinny być...Z jednej
strony chciałabym te 2 lata cofnąć, wiem, że to nie możliwe, ale z drugiej strony nie
poznałabym mojego syna, widziałam go zaledwie...nie wiem ile to mogło być, pewnie max
minutę, ale dziękuje choć za ta minutę, dziękuje, że mogłam go poznać, zobaczyć,
pogłaskać...dziękuje za wspomnienia, choc bolesne, ale będe je pielęgnować
codziennie. Minęło już prawie 19 miesięcy...w tym roku skonczyłam w końcu studia, po 6
latach, ale zawsze...obroniłam się i mam tego pieprzonego mgr, ale co z tego...ból,
tęsknota, pustka towarszyszą mi kazdego dnia, każdego dnia wspominam...zmieniło sie to, że
mniej płacze, że bardziej moge mówic o tym wszystkim co sie stało,choć teraz łezka
poleciała... Jaka jestem teraz? Czy sie zmieniłam? Zrobiłam sie bardziej spokojniejsza...czy
twardsza hmmm zalezy od sytuacji, chyba jeszcze bardziej szczera, inaczej patrze na ludzi,
inaczej patrze na znajomych, naturalna selekcja, wiem z czym do kogo moge uderzyć i na kogo
moge liczyć i dobrze. Żyje z dnia na dzień...nie planuje już do przodu...bo te moje plany to
szlag bierze...Mam 25 lat...czuje się jakbym miała conajmniej 80, w głowie mętlik, w sercu
pustka i ból...Wiem jedno - nie jestem tą samą osobą... Weronika Aniołek Filipek (*+ 22.04.2008) http://filipreszela.pamietajmy.com.pl/
|