Nie tak dawno
szukalam tu wsparcia po pierwszym poronieniu miałam nadzieję,że nie będe musiała już tego
więcej przechodzić niestety życie chciało inaczej mam już drugiego Aniołka.Mój pierwszy
Aniołek miał 7mm był malutką kropeczką ,ale dla mnie całym życiem długo staraliśmy się o tą
kruszynkę.Wtedy wydawało mi się ,że jak już udało mi się zajść to już musi być dobrze nie
myślałam o tym ,że może się nie udać.Oczami wyobrażni widzialam już jak przytulam je do
serca słysze jego płacz niestety przestało się rozwijać i odeszło.Póżniej wielki ból i
rozpacz.Niezrozumienie ze strony rodziny jak gdyby nic się nie stalo.Potwornie bolało gdy po
miesiącu od poronieniu usłyszałam od teciowej ,że najwyższy czs się pozbierać i przestać
rozpaczać.Moj mąż popłakał dwa dni póżniej chciał zapomnieć nie chciał o tym rozmawiać ,a ja
właśnie najbardziej potrzebowałam rozmowy.Byly kłótnie on nie rozumiał moich łez ja jego
obojętności żyliśmy i coraz bardziej zastanawialiśmy się czy nasze małżeństwo ma jeszcze
jakiś sens.Na wsparcie mojej rodziny nie moglam liczyć,a na rodzine mojego męża tym
bardziej.Wtedy zaszłam w kolejną ciążę. Między nami bylo lepiej nie kłóciliśmy się już ta
maleńka kruszynka zjednoczyła nas.Tym razem nie mówiliśmy nikomu by nie zapeszać niesety
znowu 7mm i umarlo.Po wyjściu ze szpitala mialam wrażenie ,że nie czuje nic jak gdybym już
była przyzwyczajona do tego nie potrafiłam płakać i rozpaczać.W poniedziałek będą dwa
tygodnie od zabiegu przez ten czas czułam ,że powoli ten ból narasta we mnie tłumiłam go do
dziś juz dłużej nie potrafie być silna i tym razem nie mogę liczyć na nikogo po każdym to
spływa nie mam prawa płakać i rozpaczać,bo dla nich to były tylko zarodki,ale dla mnie to
były moje dzieci i nigdy o nich nie zapomnę.Bardzo boli jeśli nie można liczyć na wsparcie
męża i rodziny czuje się potwornie samotna.Dlaczego oni są tacy nie
rozumnii?
(***)(***)
|