Rok temu | Hits: 604 |
|
Sylwia M.  
03-05-2006 13:35 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony] [Rozwiń temat]
|
Dokładnie rok temu pojawiła się znów
nadzieja... Po bolesnej stracie Pawełka w sierpniu 2002 roku, długo zastanawiałam się
czy jeszcze zdecydować się na kolejne dziecko. Byłam przecież po dwóch cesarkach, a Pawełek
miał zespół Downa. Jednak bardzo silne pragnienie obdarowania mojej Natalki rodzeństwem
przeważyła szalę wszelkich wątpliwości. Jesienią 2004 roku postanowiłam, że chcę zostać
kolejny raz matką. Po 6-miesięcznych staraniach i częstych wizytach w aptece po test
ciążowy, okazało się że znów będę szczęśliwą mamą. Dokładnie rok temu na teście ciążowym
pojawiły się dwie kreski. Moja radość nie znała granic. Niestety córeczka usadowiła się
bardzo nisko w swoim macicznym domku, dokładnie pod blizną pooperacyjną. Wkrótce potem
okazało się, że to łożysko przodujące- najwiekszy wyrok dla ciężarnej matki. Świadomość, że
może odkleić się łożysko i razem z dzieciątkiem można pożegnać się z tym światem, była
nieznośna. Na nic zdało się 4 - tygodniowe totalne leżenie na łóżku szpitalnym. 30 września
2005 r przyszła na świat moja 800 gramowa Darunia. Taka kochana dzielna dziewczynka. Bardzo
dzielnie walczyła o życie, tak bardzo chciała żyć!104 dni walki, to zadziwiło niejednego
sceptycznie nastawionego lekarza. Na 5 chorób, które dopadały kolejno moja córeczkę- 4 były
śmiertelne, ona je wszystkie pokonała ( wylew krwi dokomorowy 4 st.,niewydolność nerkowa,
martwicze zapalenie jelit i zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych). Niestety w wyniku długiego
przebywania na respiratorze( 60 dni),jej płuca zwłókniły się i wpadła w bezdech, co
stanowiło zakończenie jej krótkiego żywota.Paradoksalnie córeczka odeszła 12 stycznia- w tym
dniu miała dopiero pojawić się na tym świecie. Dokładnie rok temu byłam bardzo szczęśliwą
kobietą, dzisiaj ocieram łzy i nie mogę zrozumieć, dlaczego śmierć dziecka musiała mnie
dotknąć dwukrotnie. Dlaczego musiałam patrzeć na cierpienie swoich dzieci i przebywać wraz z
nimi na najcięższych oddziałach: kardiochirurgii, neurochirurgii i intensywnej terapii?
Czy jeszcze kiedyś zagości radość w moim sercu?
Sylwia- mama Natalki i 2 aniołków:
Pawełka i Darii
|
|
:: w górę ::
|