Kiedy na świecie
pojawiła się moja córka - 4 lata temu, doczekali się jej pradziadkowie.
Wszyscy
schorowani i grubo po osiemdziesiątce. Prababcia nie wtająca z łózka wymagająca opieki,
pradziadek z wydziaraną na ramieniu pamiatką z obozu koncentracyjnego. Prababcia z
postępujacą miażdżycą.
To już drugie święta bez Córki. A Oni wszyscy dziś zasiądą do
wigili.
Nasz świat to jakaś absurdalna scena z filmów Lyncha?
Czy ktoś wie o
co w tym wszystkim chodzi?
Tak mi się zebrało w kolejne bezsensowne święta ze
starymi, którzy zrobili w swoim życiu wszystko co mogli, a teraz żyją czekając na zgon.
Basia mama Laury Czarodziejki (ur. 14.07.2001 zm. 22.09.2004)
Antosia (6 lat) i Marysi (2 lata)
|