Myslałam ze jestem silna ,ze czwarte
święta bez Adasia bedą dla mnie łatwiejsze.Jednak dzisiaj przekonałam się że tak nie
jest. Jak co roku mój synek ma przy grobie choinkę,bo ma prawo ja miec jak dzieci które
zyją.Mój tata przywiózł mi piekną ,małą choineczke do domu ,poprosiłam męża żeby pojechał ze
mną na cmentarz odgarnąc śnieg i ją ustroic w kupione złote aniołki , a on mi odmówił
!Poprosiłam wiec ojca a on ze jak chcę jechac to szybko bo nie ma czasu.Taki ogarnął mnie
żal ,zamknęłam się w łazience i wyłam .Mój mąż stwierdził ze jestem wariatką i wyszedł do
pracy.Miałam przed oczami Wigilię puste miejsce przy stole dla mojego synka.Wykszyczałam
,dlaczego ten cmentarz jest tak daleko!,dlaczego muszę sercem w święta byc własnie
tam?!Potem ojciec wyjasnił mi ze zle go zrozumiałam i pojechał ze mną do mojego
Aniołka.Zapuchnięta od płaczu kupiłam wkłady do zniczy a dziadek znicz-Mikołaja na
saniach(jeszcze takiego nie miał).Razem odgarnęlismy snieg i ubralismy choinkę,tylko
dlaczego tam?Nie lubie już robic tego w domu,najlepiej jakby wcale nie było Świąt.Czas
radości i pojednania jest dla mnie za bardzo bolesny.W każdej minucie mojego życia brakuje
mi Adasia,ale Świeta zadaja mi najwięcej bólu.Zawsze mam nadzieje ze w ten dzień jest ze mną
i siedzi gdzieś obok mnie.Dlaczego?dlaczego...
|