Witajcie!dolaczylam do tej nietypowej
spolecznosci 22.08.05.Wowczas myslalam ze tylko ja przezywam takie ciezkie chwile,ze jestem
sama.Ale teraz wiem, ze tak nie jest.Chciałam podziekowac ludziom,ktorzy utworzyli fora
takie jak to i na www.poronienie.pl.A szczegolnie Anio3. Po przeczytaniu ..pamietnika po
stracie.. a czytałam go z zapartym tchem i często ze łzami w oczach. Tak wiele z tego co
czytałam wydawało mi się moimi słowami, myślami i odczuciami.Potem odwzylam sie i opisalam
swoja historie na www.poronienie.pl. Mam nadzieję,ze nie naruszam regulaminu zakladajac
osobny watek na przedstawienie sie jesli tak to przepraszam nie jestem doswiadczona
internautkao.A to moja historia w pigułce.22.08.2005 urodziłam martwego synka Mikołaja,to
był 40tc! Po porodzie stwierdzono zawał łożyska obejmujący 1/3 jego powierzchni.Lekarz
powiedział,że musiało to już trwać od kilkunastu tygodni. Na pytanie dlaczego usłyszałam,
tak poprostu czasem się dzieje..Więc dlaczego na USG niczego się niedopatrzono?Ostatnie
miałam w 30 tc.Słyszałam tylko wszystko jest w normie wyniki dobre.Nawet gdy 4 dni przed
porodem zgłosiłam sie do lekarza gdyż czułam silne bole w dole brzucha,skurcze i kropelkę
krwi,stwierdzono: rozwarcie na 1-p, skurcze przepowiadające i odesłano mnie do domu by
czekać na te właściwe skurcze.Teraz wciąż zadaję sobie nieustannie pytania,skoro było
wszystko OK to dlaczego tak się stało?ON mógł już się urodzić ważył 2900, to o wielę
więcej niż niejeden wcześniak!Dlaczego, skoro miało już tak być nie stało się to na
początku ciąży ?Dlaczego musiałam tak długo czekać? Teraz sobie myślę,że Maleńki chciał
być z nami chociaż te 40tygodni.A ból porodowy ten fizyczny i ten w sercu,jaki czułam rodząc
martwe dziecko,jast moją jedyną pmiątką po NIM.Myślałam, że serce mi pęknie , to nawet
nie był płacz tylko skowyt!Mimo uspakajaczy,które mi zaaplikowano.Całe moje ciało drżało jak
w febrze,nikt nie mógł mnie uspokoić, zwłaszcza,że zaraz po porodzie usłyszałam płacz
nowonarodzonego,żywego dziecka.Dopiero gdy mnęło standardowe 1,5 godz zabrano mnie z
porodówki. Teraz mam jeszcze jedną pamiątkę, zdjęcie z pierwszego USG w 13tc, które
odważyłam się odebrać ze szpitala.W szpitalu zabrano mi wszystkie moje badania łącznie z tym
zdjęciem Maleńkiego,(zoriętowałam się dopiero w domu).Pytam siebie dlaczego gdy poczułam te
skurcze nie zażądałam zrobienia USG lub chociaż KTG?(ani razu w trakcie trwania ciąży nie
zrobiono mi KTG,w poradni K badano tylko tętno dziecka )Może wtedy urodzilby się
zdrowy?Dlaczego nie liczyłam skrupulatnie ruchów?Myślałam,że Maleństwo jest
poprostu spokojniejsze od pierwszego dziecka.Może to dlatego, że z mężem traktowaliśmy TĘ
ciążę zbyt rutynowo?Myśleliśmy, że już wiemy jak to jest!Dlaczego tak zaufałam
lekarzom?Jak widać niczego nie można być w życiu pewnym!A może to dlatego, że nie chodziłam
do prywtnego gabinetu pana doktora, tylko do przychodni, nie jesteśmy zbyt zamożni.
Wszelkie oszczedności wkładaliśmy w wykańczanie swojego kątka na poddaszu u teśców,by
tylko zdążyć przed maleństwem, by miało już od początku swój domek!Nie tak jak jego starszy
braciszek 3-lata temu i jeszcze do niedawna we trojke na 8m kw.To była moja druga
ciąża.Finałem pierwszej jest wspaniały,zdrowy synek Wojtuś(15.11.05 skończy 3 latka).Tak
bardzo czekał na DZIDZIĘ!Teraz już wie,że braciszek jest w niebie.Zaskakujące jak niespełna
3-letnie dziecko potrafi urealnić w swoim myśleniu śmierć.Poprostu spytał:to ja nie będę sie
już z NIM więcej bawił?-odpowiadam:nie synku-;JEGO już nie ma?-:jest w naszych serduszkach i
patrzy na nas z nieba-;i widzę łzy w jego oliwkowych oczętach.Wojtuś nie chce czasami
modlić się do BOZI bo(jest mu przykro O BRACISZKA)i zaczyna płakać,że nie będą się już razem
bawić.Bardzo żałuję, że nie trzymałm mojego Aniołka w ramionach, nie pogłaskałam go po
główce.Wtedy nie wiedziałam, że mogę, że chcę. W pamięci mam tylko czubeczek czarnej
czuprynki i zarys skulonego ciałka,który udało mi się zobaczyć gdy wyskoczył ze
mnie.Położna mocną ręką przydusiła mnie do łóżka mówiąc: nie patrz,tak będzie lepiej!
Poddałam się temu co mówiła, wiem, że chciała dobrze.Ale tak wcale nie jest lepiej!Teraz mam
do siebie pretensje, że jestem wyrodną matką! Nie przyszło mi nawet do głowy, że mogę Go
przytulić, pogłaskać po główce!Moja ciocia (która była ze mną przy porodzie i mama, która
ubierała Mikłajka do trumienki) mówiły, że był śliczny i podobny od Wojtusia.Na pogrzebie
też nie byłam, chciałam żeby się odbył zanim wyjdę ze szpitala, czy to żle? Nie wyobrażłam
sobie jak moje Dzieciątko mogą grzebać w ziemi!Teraz chodze na grób ale to już co innego.
,Jestem pedagogiem i na ironię losu pracuję w domu dziecka.Codziennie widzę dziesiątki
niechcianych dzieci a ja chcę tylko Tego Jednego!Został mi jeszcze tylko miesiąc urlopu i
paraliżuje mnie na samą myśl o powrocie do pracy!Dzieci potrfią ranić bardziej niż dorośli a
te dzieci szczególnie!Komuś mogłoby się wydać okrutne,to co teraz napisałam ale ktoś, kto na
dłużej zetkną się z pracą w dd wie o czym mówię.Zaczną wypytywać, żartować,ironizować! Wiem
muszę być silna, to takie profesjonalne! Może nawet nikt nie przeczyta tego co napisałam ale
mi troszeczkę ulżyło.Lektura -...pamiętnika.. uświadomiła mi, że nie jestem jedyna z tym
co przeszłam, przechodzę ale również co mnie czeka w przyszłości.Jeżeli już będziemy z mążem
gotowi pomyśleć o następnym, trzecim dziecku,bo przecież dwójkę już
mam.
Pozdrawiam,mama dwójki dzieci Wojtusia(15.10.05skończy3latka) i
AniołkaMikołajka(22.08.05)
|