dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> ARCHIWUM
Nie jesteś zalogowany!       

Jak my to znosimy?Hits: 638
Agnieszka  
04-11-2005 22:59
[     ]
     
Jestem tu "nowa",wczoraj

dowiedziałam się z gazety ze istnieje taka strona.
Czasem budzę sie w nocy i mysle ze to

był tylko koszmar,ze tak naprawde to tylko sen i wracam do bolesnej rzeczywistosci.Minęły

juz 4 lata...
Było cudownie ,juz w 3 mc.wiedziałam ze będzie to syn-nasz Adas.(skakał w

brzuchu jak A.Małysz)Wszystko juz dzielilismy na trzech,wyremontowalismy dla niego

pokój,mielismy plany-bylismy szczesliwi.Mąż przed i po powrocie z pracy dużo rozmawiał z

naszą kruszyną,głaskał brzuch,regularnie chodził ze mna do lekarza i płakał nie raz z

radości jak synek pomachał mu w ekranie USG.
Byłam w 30 tyg.ciąży,zle sie poczułam ,moja

intuicja kazała mi isc do szpitala.Tak tez zrobiłam.Pielęgniarka zrobiła mi Ktg i

stwierdziła ze tętno zanika ,bo dziecko jest zaruchliwe.Uspokoiło mnie to ,dostałam no-spe ,

relanium i odesłano mnie do domu.
Mąż wrocił z pracy,przytulił sie do brzuszka,pozegnał

sie na dobranoc z kruszynka tak jak kazdego dnia.Po chwili poczułam coś dziwnego ,przestałam

czuc ruchy.Mąz uspakajał mnie mówiąc ze napewno posłuchał taty i poszedł spac.
Nie spałam

całą noc,rano poszłam z mamą do lekarza.Nigdy nie zapomnę słow ktore wypowiedział:płod

obumarł,za rok pani urodzi nowe dziecko!.moja mama nie moze zapomniec mojego

krzyku...Pojechałam do szpitala,czekałam pare godzin na lekarza.Przyjechal moj mąz.Wpuscili

go na porodowke,bo sami nie mieli odwagi mu powiedziec co sie stało.Myslał ze urodzilam ,ze

moze mały jest słaby,a ja z duzym brzuchem mocno go przytuliłam i przez łzy

powiedziałam:nasz Adas niezyje!.
Na drugi dzień zdecydowali sie na wywołanie

porodu,podali mi zastrzyki i kroplówki.O 21:30 przyszedl na swiat nasz skarb.Dostałam go na

pierś,przytuliłam i tak jak pragnęłam przywitałam go.Poprosiłam o chrzest z wody.Połozne

płakały razem ze mną.Zabrali małego,pozegnał sie z nim tez jego tata,padł przed nim na

kolana.Najgorszy byl placz dzieci,ktore matki tuliły ,karmiły ,przewijały.
Nadszedł dzien

pogrzebu.Siedzielismy przy jego trumience,trzymając go za rączki.Drogę do grobu moge

porownac do drogi krzyzowej.Słonce paliło mnie w plecy jak bicze pana Jezusa,a ciernie nosze

do dzisiaj.Zamiast ubranek kupuje mu nowe znicze,kwiaty.Przywozimy mu pamiątki z

wakacji,dzieci mojej siostry tez.
Mamy 3 letniego synka-Łukaszka,taka mała iskierka.Wie

ze ma tu ,na cmentarzu brata.Czuje ze mama kocha i ze brakuje mi aniołka w kazdej minucie

zycia.Zamiast bawic sie z bratem ,zgarnia ze mna liscie na jego grobie,grabi,podlewa

kwiatki-bo tylko tyle mozemy zrobic dla naszej kruszynki.Czasem mysle jak my ,osieroceni

rodzice to znosimy? 


  Temat Autor Data
*  Jak my to znosimy? Agnieszka 04-11-2005 22:59
  Re: Jak my to znosimy? renia 04-11-2005 23:25
  Re: Jak my to znosimy? Agnieszka 04-11-2005 23:33
  Re: Jak my to znosimy? maryjane 04-11-2005 23:50
::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora