face="verdana,arial,helvetica,sans-serif">
style="MARGIN: 0cm 4.75pt 0pt 0cm"> face="verdana,arial,helvetica,sans-serif"> face="verdana,arial,helvetica,sans-serif">Ktoś może się nade mną użalić, że tak krótko
miałam swoje dziecko bo zaledwie kilka godzin, lecz i tak byłam uprzywilejowaną mamą z
Holandii. Bo wielu kobietom wciąż prawa do zobaczenia i pożegnania dziecka się po prostu
odmawia.... face="verdana,arial,helvetica,sans-serif"> face="verdana,arial,helvetica,sans-serif">
class="MsoBodyText" style="MARGIN: 0cm 4.75pt 0pt 0cm"> face="verdana,arial,helvetica,sans-serif">Dzięki temu, że mogłam się z Małgorzatka pożegnać,
zobaczyć ją po porodzie, przytulić, ucałować gdy zmarła, dzięki temu chyba łątwiej było mi
pozwolić jej odejść. Gdyby tego pożegnania zabrakło dużo trudniej byłoby mi uporać się
poczuciem zdrady. Bo rodząc dziecko, które umiera, wręcz automatycznie pojawia się poczucie
winy. "Co ze mnie za matka, skoro nie potrafiłam ocalić własnego dziecka, dać mu życia.
Zawiodłam je, zdradziłam." Nawet jeśli te uczucia są całkowicie pozbawione racjonalnych
podstaw, trzeba się z nimi uporać.
class="MsoBodyText" style="MARGIN: 0cm 4.75pt 0pt 0cm"> face="verdana,arial,helvetica,sans-serif">Gdy matce odmawia się zobaczenia, pożegnania
dziecka, kobieta czuje że swoje dziecko zdradziła podwójnie. Bo nie tylko urodziła je by
zmarło, lecz także ani razu go nie widziała, nie wzięła w ramiona. Archetyp jaki mamy
zakodowany w głowie to matka przytulająca swe dziecko. A przy przegranych narodzinach nawet
to często jest kobiecie odebrane. Jedna z mam
powiedziała mi, że miałą wrażenie iż jest podwójnie ukarana: śmiercią jej dziecka, a potem
brakiem możliwości jego pożegnania i pochowania. style="MARGIN: 0cm 4.75pt 0pt 0cm"> face="verdana,arial,helvetica,sans-serif">
style="MARGIN: 0cm 4.75pt 0pt 0cm">Małgorzatka urodziła się w nocy. Gdy
po następnego dnia rano po przepłakaniu w poduszkę kilku godzin spytałam czy będę mogła
córeczkę wziac na rece prof. Helwich powiedziala, ze dzis to raczej nie, lecz gdy przyszlam
ponownie po dwoch godzinach lekarka na dyzurze popatrzyla na mnie tak jakby chciala
powiedziec "Kochana pani Anno, i tak jej nie uratujemy, wiec nawet jesli to wbrew
procedurze, to moze pani byc z dzieckiem". Na głos powiedziala tylko "Tak, mysle
ze nie bedzie problemu, prosze przyjsc o 16". Dzieki niej mam kolejne wspomnienie -
cudowne, choc przez lzy... face="verdana,arial,helvetica,sans-serif">
style="MARGIN: 0cm 4.75pt 0pt 0cm">Gdyby tak lekarze potrafili
pozostawić rodzicom prawo wyboru czy chcąswoje dziecko zobaczyć i pożegnać, a nie podejmować
za nich tą decyzję. I gdyby w szpitalach robiono zdjęcia zmarłym dzieciom, odrysowywano
stopy, dłonie, pozostawiano pamiątki - byłoby łatwiej tym z rodziców, którzy pod wpływem
szoku swego dziecka nie zobaczyli, bo po jakimś czasie mogliby zmienić zdanie i móc w pełni
pożegnać swoje dziecko... face="Verdana">z
|