Myślę, że to istotne aby trafić na odpowiednią osobę/osoby u których można znależć
wsparcie w trudnej sytuacji. Mam wrażenie, że matka po stracie dziecka (szczegolnie tego
nienarodzonego lub martwo narodoznego) jest traktowana trochę jak czarownica, która rzuca
uroki i której nalezy unikać. A już na pewno nie wspominać nic na ten temat, bo samo
wspomnienie tragedii może przynieść pecha. Nie wiem, być moze to są moje subiektywne
doświadczenia i tak wcale nie jest ... Oby ... W każdym bądź razie ja uzyskałam pomoc chyba
jedynie ze strony mojej córeczki, która po prostu BYŁA. I mam wrażenie, że ona jedyna
zaakceptowała i przyjeła do wiadomości ISTNIENIE swojego rodzeństwa. Czasami ni stąd ni
zowąd zaczyna mowić o tych dzieciach, tak jakby one NAPRAWDĘ gdzieś istniały, w
przeciwieństwie dla pozostałych członków rodziny, którzy starają się uznać sprawę za
niebyłą.
A kogo wy spotkaliście na swojej drodze takiego, dzieki komu udało Wam się jako
tako dojść do siebie?
|