Chyba
już do końca naszych dni pozostanie jakiś żal do siebie, że jednak mogłyśmy coś zrobić, by
"uratować" nasze maleństwo...Ale z drugiej strony zaczynam powoli dojrzewać do
mysli, że to musiała być siła boża...Skoro medycyna okazała sie tutaj bezradna i
nieodgadniona nie pozostaje nic innego jak przekonanie, ze tak widocznie miało być. Bóg
powołał do siebie właśnie nasze dzieciątka, by chroniły inne dzieci (swoich braciszków i
siostrzyczek). Jedynie co możemy zrobic teraz dla naszych Aniołków, to modlić się by były
najszczęsliwszymi dzieciatkami na tamtym świecie. Mimo, ze nikt i nic nie zwróci nam naszych
Maleństw, to możemy być pewne, że "tam" im nic nie grozi, że są
bezpieczne...
Światełko dla Twojego Aniołka (*****)
|