My
Stracilismy Naszego Syneczka podczas urlopu... nagle... byl to szok dla nas- i przyszlo nam
do glowy zeby Tomulka pochowac tam gdzie sie urodzil, z daleka od domu... Na szczescie
lekarze i psycholog wybili nam to z glowy- uawiadomili nam, ze kiedy minie pierwszy szok
bedziemy cierpiec. Teraz wiem, ze to by byla bardzo zla decyzja. Mielismy na miejscu
psychologa- na poczatku nie chcielismy korzystac z jego pomocy, ale za namowa lekarzy
zgodzilismy sie- pani poswiecila nam godzine, nie wiem czy mi pomogla... namawiala mnie do
pozegnania z Tomulkiem, zebym poszla do prosektorium i przytulila Syneczka, utulila Go,
wycalowala... ja tylko plakalam i mowilam, ze sie boje- pani psycholog powiedziala, ze
Tomulek bedzie wygladal jak po porodzie, obiecala, ze odbija nam Jego Stopki... Czekalam
caly weekend na spotkanie z Moim Syneczkiem, bylam naladowana pozytywna energia- i jakas
taka niewytlumaczalna sila... umowilam sie jednak z mezem, ze on pojdzie pierwszy (maz
widzial Tomulka zaraz po Jego smierci)- w prosektorium maz odradzil mi jednak zobaczenie
Tomulka.... ja padlam na ziemie i nie mialam sily walczyc.... cos we mnie peklo- czulam
straszny zal do lekarzy, psychologow... na dodatek pani z prosektorium powiedziala, ze
zadnych stopek nam nie odbije, ze lekarze opowiadaja bzdury... Poszlam do lekarzy-
poprosilam w imieniu przyszlych mam zeby nie opowiadali bzdur, o stopkach, o pieknym
pozegnaniu- (bo bardzo boli fakt, ze stopek nie dostaniemy a przeciez tak bardzo chcielismy-
juz planowalismy, ze bedziemy je zawsze ze soba nosic- Stopki Naszego Kochanego Syneczka,
ktoremu tak spodobalo sie nad morzem, ze postanowil sie tam urodzic i zostac...), ze Moje
Dziecko po kilku dniach, po sekcji nie bylo juz tym Malenstwem z ktorym pozegnal sie
wczesniej maz.... W czerwcu minie rok od tej tragedii... bylo ciezko, jest ciezko, ale
mysle, ze poradzilam sobie ze Strata Mojego Syneczka, ale bylo ciezko- miesiace lezenia pod
koldra, ryk... na zewnatrz bylam ,,normalna Marlena,, bo tak sobie zalozylam, ze bede silna
i piekna- dla Tomulka... w srodku bylam jednak wrakiem... Na dzien dzisiejszy przyjelam do
wiadomosci, ze TO SIE STALO- nie wiem dlaczego, oddalabym wszystko zeby cofnac czas, ale
zycie toczy sie dalej- wbilam sie w jego tryby i brne do przodu... Wszystkim Mamom po
stracie zycze przezycia zaloby ze wszystkimi jej etapami, bo inaczej sie nie da- jest bardzo
ciezko, ale z czasem oswajamy se z bolem po stracie naszych dzieci... to brzmi brutalnie,
ale mysle, ze dla kazdej z mam zaswieci wkoncu slonko __________________________________
Tomulek(27tc) Dzieciątko(12tc) Maleństwo (6tc)
|