Droga Agnieszko łącze się z
Tobą w Twoim bólu. Wiem co czujesz i przeżywasz> Moja córeczka zmarła w moim łonie w 26
tyg. ciąży. Urodziłam martwe dziecko 30 czerwca 2005 roku. To był najstraszniejszy dzień w
moim życiu. Płakaliśmy z męzem, a właściwie wyliśmy z rozpaczy- to tak bolało, tak
czekaliśmy na nasze pierwsze upragnione dziecko. Ula została pochowana w rodzinnym grobie. W
pogrzebie brał udział ksiądz i mój mąż,nie chcieliśmy zeby nikt inny tam był. Ja leżałam w
szpitalu. Po wyjściu ze szpitala mąż zawiózł mnie na cmentarz. Był pogodny lipcowy dzień,
moje serce rozrywał ból a łzy w oczach przysłaniały mi świat. Każdą niedzielę odwiedzam grób
mojej córki. termin porodu miałam wyznaczony na 5 pażdziernika. Przez trzy miesiące
odwiedzałam grób Uli ze świadomością że powinna być jeszcze w moim brzuchu. 5 pażdziernika
pojechałam na cmentarz i sama w ciszy i bólu pożegnałam się tak naprawdę z moim dzieckiem.
Poczułam chwilową ulgę. Wieczorem dostałam znak od mojej córeczki. To była gwiazda na
niebie, która pulsowała intensywnie gdy na nią patrzyłam. Moja córka była już w niebie. Od
tego czasu minął już rok. To nadal boli, ale ból ma inne oblicze. przetrwałam tem koszmar
dzięki mojemu mężowi. Droga Agnieszko wiedz, że Twój partner też przeżywa strate waszego
dziecka, mimo że o tym nie rozmawia. On to przeżywa w inny sposób, ale jego też to boli.
Wspierajcie się nawzajem i kochajcie a miłość pokona wszystko. Agnieszko nie tłamś bólu w
sobie, płacz. A 8 pażdziernika koniecznie odwiedż grób swojego dziecka i pożegnaj się z nim
jeszcze raz. Ono jest w domu Naszego Ojca razem ze wszystkimi Aniołkami. Wiem że teraz
jesteś zrozpaczona, ja byłam na skraju depresji, ale uwierz mi, że przyjdzie taki dzień,
kiedy poczujesz że znów możesz żyć. Trzymaj się.
|