Kto by pomyślał (biorąc pod uwagę naszą dyskusję sprzed roku), że w niektórych sprawach będę się bardziej zgadzać z Umą niż z Ewą:) Oczywiście, tylko w niektórych.
Od razu powiem, że jak kolejny raz ostatnio słyszę tę całą dyskusję o stworzeniu świata, włącza mi się lampka "temat zastępczy". Mi naprawdę wystarcza świadomosć, że ten świat nie jest przypadkowy, że Ktoś nas wszystkich bardzo chciał i ukochał miłością przedwieczną. A czy użył do tego jakiegoś wybuchu, czy zajęło mu to naprawdę siedem dni - dla mnie to rzecz drugorzędna.
Pytanie o zło w świecie jest natomiast o wiele ważniejsze w naszej sytuacji. Osobiście uważam, że mnie ono przerasta - w tym sensie, że całej prawdy dowiem się pewnie dopiero po śmierci. Dla mnie odpowiedź na pytanie, dlaczego moja śliczna Kruszynka tak nagle odeszła, jest poniekąd jasna - po pierwsze była chora, po drugie - zawiedli ludzie - lekarze i ja jako matka, bo naiwnie im ufałam i być może powinnam była przed operacją odwiedzić o dwóch specjalistów więcej. Dlatego słowa Jezusa z krzyża "Przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią" - są słowami skierowanymi prosto do mojego serca. Czy Bóg mógł wpłynąć na lekarzy? Czy to On stworzył uszczerbki genetyczne, takie jak rozszczep podniebienia? Na oba pytania odpowiedź jest negatywna. Bóg nie ingeruje w ludzką wolną wolę, a my niszczymy doskonały świat, który był w Jego zamyśle.
Oczywiście pozostaje pytanie, dlaczego nie uczynił cudu dla naszej rodziny - ludzi, którzy całe życie Go szukali. Uważam, że właśnie uczynił, tylko inny niż wszyscy by się spodziewali. Potrafił ze zła, z którym absolutnie nie miał nic wspólnego, wyprowadzić dobro, a także nie dopuścić kolejnego zła - rozpadu małżenstwa, zaniedbania pozostałych dzieci. Za cud uważam także to, że nasz młodszy synek, który był w moim brzuszku, kiedy Hanulka umarła, jest zdrowy i najweselszy na świecie. W ogóle jego pojawienie się na świecie jest cudem pocieszenia.
I owszem, Bóg także przyciągnął mnie bardziej do siebie po śmierci córci, ale nigdy nie uwierzę w to, że "zabrał ją" w jakimś celu. To był raczej skutek, bynajmniej nie oczywisty, raczej właśnie cud.
Znacie na pewno ten fragment Ewangelii, kiedy Jezus wskrzesza córeczkę Jaira. Mówi do niej Talitha cum - dziewczynko, wstań! Usłyszałam ostatnio od kogoś, kto się zna na aramejskim, ze w tym języku to nie jest tylko "dziewczynko", ale jest to najczulszy wyraz, tak jakby Jezus powiedział "Najwspanialsza, ukochana dziewczynko". Ta właśnie życzliwość, miłość Jezusa (Boga) do dzieci jest dla mnie ostatnio ważniejszym przymiotem niż wszechmoc czy sprawiedliwość. Odpowiedzią na pytanie o zło tego świata jest pojawienie się na świecie Jezusa Chrystusa, wszystko, co robił i mówił, to jak umarł i to, że zmartwychwstał.
Dzięki Jego życzliwości także do mnie mogę dziś żyć w jakimś sensie nawet szczęśliwie i pomagać innym. W moim sercu powstała tajna fundacja im. Hani Markiewicz:)
Musze teraz kończyć, ale serdecznie Was pozdrawiam i życzę dobrego dnia!
kasia, mama Hanulki (12.06.2009 - 18.01.2010), a takze Jerzyka i Stefka.
|