rok temu mojego brata dziewczyna powiesila sie... byla naprawde pobozna osoba co potwierdzal ksiadz na jej pogrzebie.. nie wytrzymala i zakonczyla swoje zycie... miesiac temu moj najlepszy przyjaciel powiesil sie... zawsze mowil ze nie rozumie ludzi ktorzy sobie odbieraja zycie a jednak sam je sobie odebral...moze nie byl suoer religijny ale byl naprawde dobrym pomocnym i kochanym czlowiekiem... czy oni kiedykolwiek pojda do nieba? przeciez sprzeciwili sie Bogu odbierajac sobie zycie... jak trudno zyc kiedy tyle bliskich nam osob zostawia nas na tym swiecie bez slowa wyjasnienia, z zalem, bolem i cierpieniem... Czasami zastanawiam sie gdzie byl Bóg kiedy zawiazywali sobie petle na szyi??? Ja wiem to nie sprawiesliwa i nie powinnam tak pisac... ale dlaczzego jedni moga miec piekne i szczesliwe zycie a drudzy cierpiec z powodu dwoch bezsensownych smierci... czy tak musialo byc? co zrobilismy nie tak ze teraz ich juz z nami nie ma???? Zal ogromny zal i nic wiecej... słoneczko dla nas na zawsze świecisz..[*]