dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> ROZMOWY O WIERZE
Nie jesteś zalogowany!       

Re: czy oni pojda do nieba???Hits: 214
siostraikolezanka  
28-07-2008 23:47
[     ]
     
przepraszam, że tak długo nie odpisywałam ale nie potrafiłam... po przeczytaniu twojego posta poprostu usiadłam i zaczęłam płakać jak małe dzieckooo.. podziwiam Cię, że pozwoliłaś mu odejść, jesteś naprawdę najlepszą matką na świecie... widziałaś, że jest mu źle na tym świecie więc pozwoliłaś mu odejść... nawet nie potrafię się domyśleć ile musiało cię to kosztować, przecież to było Twoje maleństwo... podziwiam i bije pokłony... tylko widzisz mój "brat" fizycznie był zdrowym, silnym, przystojnym facetem z dobrą pracą kochaną mamą, miał brata mnóstwo przyjaciół i był bardzo komunikatywny wszyscy go uwielbiali... nie potrafimy się pogodzić z jego odejściem poniewaz fizycznie nic mu nie dolegało swiat lezal mu u stop... nie znam zadnej rzeczy ktorej nie da się rozwiązac jesli nie chodzi o zdrowie... nie ma takiej rzeczy w ktorej nie moglibysmy mu pomoc gdyby tylko chcial... w kwestii wyjasnienia dziewczyna mojego prawdziwego brata powiesila sie rok temu, a chlopak o ktorym ciagle pisze, ktory popelnil samobojstwo tak naprawde nie byl moim bratem znaczy nie jestesmy spokrewnieni on poprostu byl dla mnie jak brat i tak zawsze bedzie. On nie znal laski ktora sie powiesila, wiec wyrzuty sumienia nie wchadza tu w gre...
Teraz ja Ci cos opowiem...
Rok temu dokładnie 1 kwietnia wyprawiałam swoje urodziny... zrobiłam mała imprezke w domu bo moja mama wyjechala na weekend... ja wyprawialam swoja 19 na gorze(mamy dwupietrowy dom) a moj brat mala dla swoich znajomych na dole... jego laska Justynka byla zaproszona przeze mnie wiec siedziala wlasciwie ze mna i moimi znajomymi na gorze... moj brat co jakis czas przychodzil do niej na gore ale ona byla zla ze wyprawil ta druga imprezze i musi z nimi siedziec... troche popila alkoholu i potem widzialam tylko jak namawia mojego najlepszego przyjaciela na spacer na papierosa choc nie palila... zdziwilo mnie to ale nie chcialam sie wtracac... moj brat tez jak zauwazyl pokrecil nosem.. ale jakos mi to umknelo... po jakiejs godz wrocil moj przyjaciel z podworka wkurzony i zly, przeklinal mowil ze ta laska jest dziwka nie wiedzialam o kim mowi... bbylo juz pozno goscie mojego brata pojechali moi tez juz zasypiali... moj brat wzial laske pod reke i poszli spac... ja jeszcze chwile posiedzialam z moimi znajomymi a moj pijany przyjaciel zaczal opowiadac... pow ze poszedl na papierosa a Justyna za nim i ze probowala go poderwac i chciala sie z nim calowac, ze go pocalowal a on ja odepchnal i zapytal co ona robi... a ona nuby odpowiedziala zeby tylko nie mowil mojemu bratu. Bylam zdziwiona i to bardzo ale sama przeciez slyszalam jak namawiala go na spacer... uwierzylam ale dla pewnosci nastepnego dnia zapytalam juz trzezwiego kolege czy podtrzymuje to co mowil.. pow ze tak... Wiec pow o tym bratu nie pamietam ale jakos to wyszlo w praniu... poklocili sie pozniej zaczelo sie sypac ona ciagle utrzymywala, ze on klamie... komu mialam wierzyc jej(znalam ja rok) czy jemu (przyjaznilismy sie ok 6 lat) uwierzylam mu... jakos kolo polowy kwietnia moj brat pytal sie co ma zrobic a ja mu pow ze ma ja zostawic ze skoro raz go oklamala i nie chce sie jeszcze przyznac to bedzie go kolejny raz oklamywac w przyszlosci... i rozeszli sie.. ona dzwonila do niego i wogole ale on nie chcial z nia byc... pozniej jakos sie uspokoilo i 4 dni przed jej smiercia spotkal sie z nia pogadali jak znajomi i niby wszytsko bylo ok... pozornie.. bo w domu pow swojej mamie ze to nie bylo to samo ze juz jej nie przytulil, ze nie pocalowal, ze przykro ze jej nie wierzymy, bo ona naprawde nic nie zrobila...pozniej 30 kwietnia kolo 16 kiedy Justyna byla sama w domu zadzwonila do swojej przyjaciolki ale jej nie bylo w domu, zadzwonila nastepnie do mojego brata on nei odebral bo byl na meczu czy jakos tak... zaczela pisac listy: do mojego brata i do swoich rodzicow... pozniej jak sie dowiedzialam jej mama zadzwonila do niej i pow ze bedzie kolo 19 w domu i zjedza razem kolacje... a ona jej odpowiedziala ze wyjdzie jeszcze z psem... jej mama ja znalazlam kolo domu jak wisiala.. nigdy nie dowiemy sie po co tak naprawde do nich dzwonila... pozniej jej mama dzwonila do mojego brata ze zabil jej dziecko... 4 maja w dzien mojej matury z polskiego byl Justynki pogrzeb balismy sie strasznie... ale 2 dni przed pogrzebem jej mama zadzwonila zeby moj brat przyszedl na pogrzeb ze oni mu nic nie powiedza i rodzina tez nie... ze skoro Justynka napisala w liscie ze maja go nie obwiniac i skoro mu wybaczyla to oni nie maja prawa go nienawidzic... bylismy ... moj brat wygladal jak wrak czlowieka... jak wynosili jej trumne to osunal sie na posadzke i wyl... po pogrzebie podeszla jej mama i pow ze chce z nim porozmawiac... dala mu list od justynki ktory napisala (moj brat do dzisi dnia go nie przeczytal)i pow ze mu wybacza, ze ona go nie wini za jej smierc poprostu w z,ym momncie ja zostawil bo ona miala miec ze mna w piatek mature... ze moze gdyby rozeszli sie pozniej nic by sie nie stalo, ze to pewnie tez stres zwiazany z matura zrobil swoje...i ze ma dac czasami znac co u niego... podeszla do mnie i pow ze jest jej przykro ze nie uwierzylam jej coreczce ... chciala wyjasnic ale nie potrafilam zaczelam plakac.. ona pow ze mam pilnowac brata... podszedl jej ojciec pow ze wszystko bedzie dobrze ze mamy o siebie dbac... przytulil sie do mnie... podziwiam ich za to... malo pow podziwiam... jej mama pow ze chciala w dzien jej smierci pojechac do mojego brata po kolacji i poprosic zeby do niej wrocil chocby na czas matur ... nie zdazyla... Justynka wszystko to zaplanowala... na mszy ksiadz czytal jej list do rodzicow... napisala ze wszytsko co w zyciu najpiekniejsze to juz przezyla z moim bratem a skoro nie moze z nim byc to nie chce zyc... ze zyczy powodzenia wszytskim maturzysta, ze przeprasza wszytskich i ze bardzo nas kocha... ze za duzo bylo nieporozumien... zeby jej rodzice pilnowali zeby jej brat dobtrze sie uczyl(miala mlodszego brata)...Od tego czasu nie wdzialam jej rodzicow.. kiedys zadzwonili do mojego brata zapytac sie jak sie czuje... bo mial problemy ze zdrowiem... zawsze chcialam z nimi porozmawiac ale boje sie tak jak balam sie w dzien pogrzebu tak boje sie dzisiaj... o moim "bracie" napisze innym razem bo już rycze... 
słoneczko dla nas na zawsze świecisz..[*]

  Temat Autor Data
  czy oni pojda do nieba??? siostraikolezanka 22-07-2008 23:55
  Re: czy oni pojda do nieba??? buleczka 23-07-2008 23:14
  Re: czy oni pojda do nieba??? siostraikolezanka 25-07-2008 17:00
  Re: czy oni pojda do nieba??? buleczka 25-07-2008 19:11
  Re: czy oni pojda do nieba??? siostraikolezanka 26-07-2008 02:09
  Re: czy oni pojda do nieba??? buleczka 26-07-2008 10:37
  Re: czy oni pojda do nieba??? iwonab 28-07-2008 08:52
  Re: czy oni pojda do nieba???-iwonab buleczka 28-07-2008 13:47
  Re: czy oni pojda do nieba??? iwonab 28-07-2008 14:03
  Re: czy oni pojda do nieba??? buleczka 28-07-2008 21:46
  Re: czy oni pojda do nieba??? Karolinka 24-09-2008 13:08
*  Re: czy oni pojda do nieba??? siostraikolezanka 28-07-2008 23:47
  Re: czy oni pojda do nieba??? siostraikolezanka 28-07-2008 23:52
  Re: czy oni pojda do nieba??? buleczka 03-08-2008 11:27
  Re: czy oni pojda do nieba??? - c.d. buleczka 03-08-2008 16:43
  Re: czy oni pojda do nieba??? buleczka 03-08-2008 11:25
  Re: czy oni pojda do nieba??? im 06-08-2008 10:09
  Re: czy oni pojda do nieba???im Aleksandra Pietrzyk 06-08-2008 16:16
  Re: czy oni pojda do nieba???-im buleczka 09-08-2008 00:44
  Re: czy oni pojda do nieba???-im siostraikolezanka 09-08-2008 02:05
  Re: czy oni pojda do nieba???-mama Tomcia im 09-08-2008 17:14
  Re: czy oni pojda do nieba???-mama Tomcia buleczka 12-08-2008 12:08
  Re: czy oni pojda do nieba???-mama Tomcia im 12-08-2008 13:33
  Re: czy oni pojda do nieba???-mama Tomcia buleczka 12-08-2008 21:30
::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora