Dziewczyny, moja Córeczka też odeszła zanim jeszcze ją naprawde mieliśmy i też ją pożegnaliśmy w grudniu. W 24tyg po prostu rozpoczął się poród i nie dało się go zatrzymać - jak już gdzieś pisałam, mam niewydolność szyjki macicy. Znam ją tylko z tego okresu, kiedy była w moim brzuchu i kopała, kiedy byłyśmy obie najszczęśliwsze na świecie, razem. Jeszcze przed porodem lekarz powiedział, że ona nie przeżyje. To strasznie rodzić dziecko, które umrze. Była piękna, blondynka, z niebieskimi oczkami. Teraz jej brat jest bardzo do niej podobny, jasne włoski, niebieskie oczy, taki sam kształt główki. CzyMamo - mnie też tak tłumaczono, że Niunia nie żyje i nie mamy jej po coś, z jakiegoś nieznanego nam powodu, że teraz mamy osobistego Anioła, który dba o nas ze swojej chmurki i czeka na nas. Mimo wszystko, nie są mi obce Twoje uczucia. Zazdrość, wstyd, poczucie porażki... Nie powinnam tego czuć, tak mi mówino, bo to, co nas spotkało to tragedia, a nie porażka, ale ja tak czułam. Nie chciałam być blisko żadnej kobiety w ciąży. Z tymi co były, zerwałam kontakt. Lepiej się czułam zamknieta w swoim świecie, do ktorego wpuszczalam tylko kilka osob (rodzice, brat i mąż) i tylko tak naprawde z nimi i z Wami na forum rozmawiam o mojej Córeczke. Każda z nas przechodzi żałobe inaczej i jej długość też jest inna, jeśli w ogóle żałoba po dziecku kiedyś możę się skończyć. Moja chyba się nigdy nie skończy. Czasem jest lepiej, ale są też okresy bardzo złe. Druga ciąża, była dla mnie ratunkiem. Paradoksalnie dla mnie zajście w ciąże było najłatwiejsze, ja niewyobrażałam sabie i nie brałam pod uwagę, że może być inaczej. Bardzo długo też ukrywałam ciąże. Tylko najbliżsi wiedzieli, a czas kiedy musiałam leżeć i nie wolno mi było chodzić spedziłam u rodziców, bo mąż musiał całe dnie pracować. Wtedy nie spotykałam się z nikim, nikogo nie chciałam widzieć, a już na pewno nie chciałam wiedzieć o żadnych ciążach zakończonych sukcesem. Ale i dla mnie zaświeciło słońce. Nie udało się doleżeć do 40 tyg. Synek urodził się 5tyg przed terminem, ale jest zdrowy, wspaniały. Życzę Wam Dziewczymy tego samego, na pewno Wam się uda. Jeśli mogę Wam służyć radą, opowieścią, czymkolwiek, piszcie. Bardzo ważne są dla mnie Wasze posty i dyskusje. Oznaczają one, że ja nie jestem sama ze swoim bólem, że można z nim żyć mimo że czasem bywa źle.
Kolorowe Światełka dla Naszych Aniołków (*)[*]{*}
Mama Córeczki (ur./zm. 12.10.2012) i Synka
|