nie wiem jak Wy ale ja stałam się bardziej odporna na otoczenie... wcześniej bardzo się przejmowałam chorobami znajomych, rozczulałam się nad każdym ludzkim niepowodzeniem. Teraz nadal jest mi przykro kiedy słyszę o tym wszystkim co się dzieję ale mam i tak wrażenie że tym wszystkim ludziom się uda, że wygrają walkę z chorobą a tylko my ją przegraliśmy. Kiedy miałam problemy w ciąży pewnie 90% osób myślało, że wyolbrzymiamy problem i robimy szum wokół Antosia narodzin... nikt do końca nie wierzył, że takie rzeczy dzieją się tuż obok a nie tylko w telewizji... Ile człowiek musi przejść żeby móc dostrzec lekcje i naukę jaką mu życie podsuwa...