Twoje dziecko było namaclaną istotą. Nie skaczącym po chmurkach aniołkiem. Była człowiekiem z krwi i kości. Nie wrócisz jej. W nikim jej już nie będzie. W kolejnych dzieciach nie szukaj tego pierwszego. Skrzywdzisz je tym. One będą odrębnymi bytami. Inne życia, inne dusze, inne temperamenty i osobowość. Ludzie nie są powtarzalni. A jeśli wierzysz w reinkarnację, to może dusza Twojego dziecka jest już dawno "wykorzystana" i nie wiesz w kim, czy w czym. Nie łudź się, że jeszcze spotkasz swoje dziecko fizycznie tu, na Ziemi. Ona umarła i jej już tu nie będzie. Dla niej możesz dbać o tym, aby była obecna w Waszej rodzinie w sposób duchowy. Dbaj o pamięć. Nie chowaj pamiątek po niej na zawsze. Jeśli nie jesteś gotowa, to niech leżą. Ale może warto, aby Twoja miłość nabrała kształtu. Wyrazu. Żeby nie była to miłość do wyimaginowanego aniołka, którego stworzyłas w swojej wyobraźni, tylko do Twojego dziecko. Masz możliwość zapoznania się z fizycznością swojego dziecka. Pytanie, czy chcesz? Twój mąż nie "złapał" depresji z dnia na dzień. Jego psychika po prostu nie dała rady unieść tej tragedii. Nie miej do niego żalu o to. Może to dobra okazja, żeby wspólnie skorzystać z pomocy specjalistów. Twój mąż w tej sytuacji na pewno powinien być pod opieką psychiatryczną, jak wyjdzie ze szpitala. Pomyślcie nad wspólną terapią. Małymi kroczkami dojdziecie do punktu, w którym uśmiechnięci znów weźmiecie się za ręce i będziecie dalej chcieli z radością wspólnie kroczyć przez życie. --- "Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."
|