Witam, dawno mnie tu nie było... minęło 7 miesięcy bez mojego skarba, a nadal boli jakby to się wydarzyło wczoraj, nie mogę spać... ciągle myślę o moim małym słoneczku...Julitka dała mi tyle szczęścia przez te 9 miesięcy, że teraz gdy jej nie ma czuję się nijaka, bezużyteczna i nieszczęśliwa...przeszłam etap wyparcia tego co się wydarzyło...teraz uświadamiam sobie całą tą tragedię...nie potrafię się cieszyć z życia, za 3 miesiące mam własny ślub a mnie to nie cieszy, nie mam głowy żeby zająć się tym..tęsknię za moją małą księżniczką, z dnia na dzień coraz bardziej...przy rodzinie udaję że jest wszystko w porządku, ale w głębi duszy chce mi się wyć...zamknęłam się w sobie nie potrafię się wypłakać...psycholog?? hm... stwierdził że nie jest w stanie mi pomóc... śmieszne...z pracy mnie zwolnili (za to że byłam w ciąży- cała moja wina) i siedzę w domu patrząc na przygotowany kącik dla mojej Julitki...większość ludzi mówi "urodzisz drugie i będzie dobrze" a ja wiem że nie będzie... mimo wszystko jeśli nawet będę mieć drugie dziecko, nie jest się w stanie zapomnieć o pierwszym wymarzonym dzidziusiu i o całej tragedii jaka nas dotknęła, wkurzają mnie takie głupie rady osób które nie mają pojęcia jak jest być matką po stracie...
http://julitkapowroznik.pamietajmy.com.pl/
|