Dlaczego słyszę:"Nie zdążyłaś się przyzwyczaic, był taki malutki", "Pomyśl, co byś zrobiła, gdybyś straciła Frania" (braciszka mojego Antosia), "Moja koleżanka straciła 15- letniego syna, to jest dopiero tragedia"....
Skąd ludziom przychodzą takie pomysły do głowy, aby wartościowac stratę? Czy to jakiś bilans zysków i strat? Nie mogę znieśc tych "pocieszających" tekstów....Czy ludziom nie przyjdzie do głowy, że to boli, że nas ranią....Że moje maleństwo było moje, ukochane , wyczekane....że strata własnego dziecka jest właśnie największą tragedią....
Czy spotykacie się z podobnymi wypowiedziami? Jak reagujecie? Ja odchorowuję takie teksty...i myślę, żeby lepiej nic nie mówili...niż to...
mama dwuletniego Frania i Antosia 10.02.2010-24.-3.2010. Kocham Was , chłopaki.... ------------------------ Wiola, mama i Franusia, i Antosia 10.02.2010-24.03.2010, i Jasia http://antosobstawski.pamietajmy.com.pl/index.php
|