Straszne, ile nasi synkowie musieli przejść. wierzę, że Antoś nie cierpiał fizycznie, tak zapewniają lekarze. Mam też nadzieję, że w tej śpiączce, w która był wprowadzony, słyszał mnie. Ja, tak jak Ty, wierzyłam w cud, wbrew nadziei miałam nadzieję, choć lekarze od początku mówili, że szanse są bardzo słabe, bo wada zbyt skomplikowana, że nigdzie na świecie nie zrobią mu tego serduszka w 100% zdrowego, że nawet jeśli, ale tych znaków zapytania było tak dużo. Stan był bardzo zły, podejrzenie sepsy, czekanie na wyniki badań, które jednak tego nie potwierdziły jednak wierzyłam, błagałam Boga o cud...i ta odrobinka nadziei się pojawiła, profesor zakwalifikował Antosia do operacji aorty, myślałam, że przecież może teraz mu nie mogą pomóc, ale za jakiś czas nie wiadomo, co będzie mogła medycyna. Już zagościła w nas iskierka nadziei i następnego dnia stan ze stabilnego - znów krytyczny. walka trwała nadal, ale pojawiła sie niewydolność nerek, wątroby, tak jak u Szymonka...I gdy usłyszałam - leczenie paliatywne - wiedziałm,że to koniec. mogłam tam przy nim stać i mówić do niego, bo przez dłuższy czas nie mogłam go dotykać, głaskać, bo bardzo źle reagował, "spinał się"...codziennie patrzyłam na parametry - puls, saturacja, ciśnienie ciągle spadały, Antoś odchodził i ciągle słyszałam, że to może dziś...I czasami przez sekundę myślałam, że niech to się stanie, niech on nie cierpi, ale za chwilę krzyczałam na siebie za takie myśli, czułam się z nimi podle. Gdy przekraczałam te drzwi, myślałam jeszcze nie dziś, jeszcze choć jeden dzień...Przyczyna jego odejścia więc w sumie znana, ale ja obsesyjnie wręcz chciałabym poznać odpowiedź: dlaczego, kiedy, jak w ogóle doszło do wady serduszka, przecież nigdy świadomie nie zrobiłam nic, co mogłoby mu zaszkodzić. Lekarze mówili - losowy przypadek, przyczyna nieznana, ale mi to nie wystarcza. Zadręczam się tym nieustannie, choć wiem, że odpowiedzi nie poznam...
a miało być tak pięknie, spacerowałabyś teraz pewnie po Ogrodzie Botanicznym z Szymonkiem... gorąco pozdrawiam Marzenko...
(*) (*) dla Ciebie, Szymonku. ------------------------ Wiola, mama i Franusia, i Antosia 10.02.2010-24.03.2010, i Jasia http://antosobstawski.pamietajmy.com.pl/index.php
|