Witam wszystkie mamy i te ziemskie i te anielskie jak również witam wszystkich tatusiów...pragnę dołączyć do waszego grona..niestety mnie też spotkało(po raz drugi)to nieszczęście.Pierwsze dzieciątko mialam martwe od 8-ego tc do 12.smieszne,bo chodzilam do lekarzy(nie jednego tylko dwoch)u nas w Olsztynie i zaden nie zauważyl,że serduszko nie bije...w koncu jak zaczęłam krwawić,w szpitalu powiedzieli mi lekarze,że maleństwo jest marte.A potem....wiecie co było-czyszczenie,szpital,nasi"bardzo"zyczliwi lekarze..Powoli podnosiłam się z tego dramatu,po pół roku udało się!!!Dokładnie pamiętam datę-12.12.2007.tak bardzo chciałam zrobić niespodziankę mężowi i powiedzieć dopiero na święta..nie wytrzymałam,ze łzami w oczach podeszłam do niego i tylko pokazalam test...pamiętam,że mył w tym czasie naczynia,niewiele po nich zostalo...z tego szczęścia.nasze maleństwo-dzięki Bogu rozwijalo się prawdłowo.w 21 tc przyleciałam do męża,do Szkocji(byl tam i zarabiał pieniążki)Niestety w 23tc zaczęła sie gorączka,następnego dnia odeszły wody,zabrali mnie do spitalaMiałam nadzieję,ze można powstrzymać ten dramat..niestety mylilam się..Trzeciego dnia pobytu w szpitalu urodzilam najcudowniejszą istotkę na tym świecie(pewnie Wy też mieliście takie piękne dzieciątka,niezaleznie od tego jakie byly i w którym tyg.się urodziły)lekarze nie dawali szans na przeżycie,nawet inkubatora nie sprowadzili na porodówkę.Jednak po 15 min.reanimacji okazalo sie,że nasza"siłaczka"zaczęła oddychac...i tak oddychała przez najbliższe 10 dni...dopóki nie dostala infekcji..nie pomogly antybiotyki,nawet morfina(podawana w ostatnich chwilach,żeby uśmierzyć jej ból)tak szybko odchodziła nasza córcia..urodziła sie o 19;03 a zmarła o 19:40 dziesięć dni później.takich cudownych dni nie będziemy już nigdy mieli..dziękuję za przeczytanie Maja.mama sloneczka(8tc)i Zojeczki(23tc.ur.23.04.2008 zm.03.03.2008-żyla zledwie 10 dni...)
|