nie minely jeszcze dwa lata odkad moja coreczka odeszla, a swietujemy juz drugie szczesliwe narodziny w mojej rodzinie...mojemu bratu urodzil sie wczoraj synek, a moja mala siostrzenica wkrotce bedzie obchodzic swoja pierwsze urodziny.dzieki tym dzieciom wiem, ze zycie toczy sie dalej, bo czasami zapominam... ciesz sie ze moja rodzina ma te dwa szkraby i kocham je ogromnie, ale wraz z nimi przychodza pyania, dlaczego ja nie moglam zatrzymac mojego dziecka przy sobie? dlaczego mi nikt nie gratulowal gdy Nadia sie urodzila? bo narodzin martywego dziecka sie nie gratuluje? a moze mnie porod nie bolal tak jak boli innych? bolalo...bolalo cialo i bolala dusza.ale mnie nikt nie pytal o szczegoly... mam taki straszny zal do losu. i nie umiem go z siebie wyrzucic...a zyc z nim tez nie umiem... radosc z narodzin innych dzieci zatruwa zal, ze mi nie dane bylo sie cieszyc z narodzin mojego dziecka...i wciaz kolacze pytanie, dlaczego mi to odebrano? co zrobilam zle? mowie Nadii, ze ma nowego kuzyna. zaluje, ze jej tu nie ma i nie moze go poznac...wyslalam gratulacje do rodzicow... i wciaz czekam na gratulacje dla mnie...przeciez urodzilam wspaniale dziecko. dziecko, ktore od razu zostalo aniolkiem... gratuluje wszystkim aniolkowym mama...gratuluje wam waszych wspanialych dzieci...
|