Czesc dziewczyny !!! Wczoraj opisalam moja historie, ale niechcacy ja usunelam. Dlatego dzis jeszcze raz chce wam sie wyzalic. W pazdzierniku 2006 z mezem zdecydowalismy sie na rodzenstwo dla naszej 4 letniej corki Natalki.W listopadzie test wyszedl pozytywnie a na koniec miesiaca ginekolog potwierdzil ciaze, W domu radosc i szczescie ze juz w lipcu powiekszy nam sie rodzinka. Wszystko przebiegalo prawidlowo, brzuszek powiekszal sie a moja corcia wymyslala imiona dla dzidzi twierdzac ze bedzie miala braciszka. Tak trwalo do marca(22t.). 12 III poszlam z corka jak zwykle na dwor. To byl piekny sloneczny, spokojny dzien. Spotkalam znajoma opowiadalam jak moj maluszek fika w brzuszku, ze to juz teraz z gorki szybko zleci i w lipcu bede jezdzic z wozkiem. Wizyte mialam na 15 III chcialam juz isc aby upewnic sie ze wszystko jest wporzadku z maluszkiem. Wieczorem 12 III zobaczylam lekko czerwona plame na bieliznie polozylam sie spac z decyzja ze jutro odwiedze lekarza. Rano poczulam silne parcie wiec pojechalam do szpitala z nadzieja ze to nic takiego bo juz nie krwawilam. Tam rozmowa z lekarzem i stwierdzenie ze napewno to nic takiego. Weszlam na fotel rozlozylam nogi i... zobaczylam szepty poloznych i zdziwiona mine lekarza. Powiedzial ze musze caly czas lezec i liczac na cud. Stwierdzl ze pecherz jest w szyjce i tu sie nic nieda zrobic. Lezalam plackiem i modlilam sie o sile dla mojego malenstwa i o cud. Wieczorem zrobili mi usg na ktorym ostatni raz patrzalam na mojego brykajacego maluszka (to bylo okropne nogi mi sie trzesly, serce bolalo i lzy ciurkiem lecialy} to byla taka straszna bezradnosc wobec tego wszystkiego co sie dzialo. Nadeszla noc a wraz znia coraz silniejsze skurcze i bol ktoremu nie pomagaly zadne leki. Rano zabrali mnie na sale i tam przy skurczu odeszly mi wody dzidzius nadal byl w moim brzuchu i zyl. Podali mi glupiego jasia i o 9:50 po kilku skurczach przyszedl na swiat moj kochany syneczek, braciszek Natalki i upragniony syn meza KACPEREK. Jego serduszko bilo 20 sekund, potem powiekszyl grono aniolkow. Byl tak malutki ( 450g/30cm) i tak bardzo kochany. Potem pogrzeb i moja coreczka glaszczaca trumienke i mowiaca ze to jej ukochany braciszek, jej malenka dzidzia ktora umarla. Dzis po wynikach przyczyna mojego porodu przedwczesnego jest nieznana niby z badan wszystko wporzadku. Sekcja wykazala ze Kacperek byl zdrowy. Wiec pozostaje ciagle pytanie DLACZEGO? Dlaczego tak si e stalo. Nie trace nadziei, mysle ze Bog pozwoli mi urodzic rodzenstwo dla moich dzieci. POZDROWIENIA DLA WSZYSTKICH MAM111 Piszci bedzie nam lzej bo wiem ze jest nas wiele Mama Natalki,Kingusi i aniołka Kacperka http://kacperektarczewski.pamietajmy.com.pl/ http://nasza-klasa.pl/profil
|