Mi co jakiś czas przychodzą do głowy nowe myśli. Na początku byłam zła na synka, że umarł, że nie chciał z nami być. Potem pomyślałam, że Bóg za coś mnie ukarał, potem, że tak chciał. Ale tę ostatnią myśl szybko odrzuciłam. Jakiś czas temu podawali w TV, że pijani sąsiedzi zamordowali siekierą 4 letnią dziewczynkę. Czy Bóg tak chciał? Wątpię. Więc pewnie nie chciał też zabrać mi synka. Teraz wolę się nad tym nie zastanawiać - dlaczego... Mi pomaga chodzenie na cmentarz, posiedzę sobie przy grobie, nawet 2 godziny i wtedy się uspokajam. Nonstop palą się też znicze, żeby mój synek wiedział, że o nim pamiętam. Tak do końca pewnie nigdy sobie z tym nie poradzę, 26.01.2007 roku serce pękło mi na pół i świat mi się zawalił. Teraz się z tego zbieram, ale chyba nie starczy mi życia żeby w pełni się z tego otrząsnąć. Paulina, mama Aleksandra (2002), Wiktorka (40 tc *+2007) i Krzysia (2008)
|