Mój synek Ksawciu odszedł 06 stycznia tego roku. Nic nie zapowiadało nieszczęścia, zdrowy, wesoły, uśmiechnięty, ciekawy świata i bardzo kochający. Nagle gorączka 39 stopni zbita syropkiem przeciwgorączkowy, poszedł spać jednak nie na popołudniową drzemkę ale już na wieczność. Zatrzymanie akcji serca i walka o jego życie przez 3 dni.....niestety nie udało się, wybrał niebo. Miałam go zaledwie 3 latka i 9 miesięcy jego śmierć na zawsze będzie dla nas zagadką i pytaniem bez odpowiedzi DLACZEGO? Kocham go nad życie i w chwili obecnej nie widzę żadnego sensu życia. Kocham Cię mój Ksawciu i to się nigdy nie zmieni
|